alternatywa dla koronowirusa

Antykryzysowy poradnik dla przedsiębiorców. Część 2. Umarła firma? Niech żyje firma!

Antykryzysowy poradnik dla przedsiębiorców. Część 2. Umarła firma? Niech żyje firma!

Poprzednia część mojego poradnika pewnie wydała ci się ciekawa, ale niewnosząca konkretów. Pozwól więc, że się  wytłumaczę. Zawartość treści części pierwszej, czyli konieczność pracy nad własnym psyche, a potem dogłębna – i pozbawiona emocji – analiza sytuacji, to nieodzowna część skutecznego działania. Powinieneś bowiem wiedzieć nie tylko co należy robić, ale również – dlaczego. No i musisz mieć plan.

Przejdźmy zatem do rzeczy.

Tego jeszcze nie grali…

To co się wydarzyło w związku z koronawirusem, prawdopodobnie nigdy wcześniej nie miało miejsca w historii świata. Zamarło życie niemal na całej kuli ziemskiej. W bardzo wielu krajach, w tym prawie w całej Europie, pochowaliśmy się po domach, ponaglani panicznym strachem. Dzięki temu przeżyjemy. Ale nie można tego powiedzieć o gospodarce, ani tym bardziej – o naszych biznesach.

Odcięcie firmy od przychodów, choćby na miesiąc, ma podobny skutek jak pozbawienie mózgu dostępu do tlenu: już po paru minutach obumiera kora mózgowa i są to zmiany nieodwracalne. Podobnie będzie niemal z każdym przedsiębiorstwem średniej wielkości, które generuje co miesiąc kilkaset tysięcy złotych kosztów (czasem znacznie więcej), a pozbawi się tę firmę na jakiś czas przychodów.

Chwała bohaterom. Śmierć przedsiębiorcom.

Słuchając wypowiedzi przedstawicieli naszych władz, tak bohatersko walczących z pandemią, narzuca się wniosek, iż osoby zarządzające tymi działaniami, zupełnie nie rozumieją, na czym polega prowadzenie biznesu. Jakby nie dostrzegali, że jest to proces ciągły. Oraz, że spadek obrotów nawet o kilka procent czasem oznacza zagrożenie upadłością dla danej firmy. A co dopiero, jeśli przychody spadną niemal do zera. To trochę tak jak ze szklanką: upuść na ziemię, a jak się potłucze – popróbuj ją posklejać. Potem nalej sobie doń gorącej herbaty. Takich metod zdecydowanie nie polecam.

Rozwiązanie problemu? Proste jak drut!

Wbrew pozorom, to co zalecam przedsiębiorcom w sytuacji krytycznej, jest intuicyjnie oczywiste. Przedstawię to na przykładzie. Załóżmy, że żyjesz                   w dużej aglomeracji, gdzie wybuchł gigantyczny pożar. Pali się także Twój dom, na dodatek – intensywnym ogniem. Podobnie jak wszystkie nieruchomości w okolicy. Do straży pożarnej nie można się dodzwonić.

Co wtedy robisz? W podpowiedzi przedstawiam test wyboru. Oto trzy różne metody działania w opisanej sytuacji.

Opcja nr 1. Czekasz spokojnie, aż przyjedzie pod Twój dom straż pożarna i ugasi pożar. Bo przecież to ich zadanie. Poza tym taki przekaz dostajesz z mediów, tj. że będzie dobrze i wszyscy uzyskają należną pomoc. Dlaczego miałbyś  tym informacjom nie wierzyć?

Opcja nr 2. „Będę walczył, a nie czekał z założonymi rękami!” – podejmujesz bardzo odważną decyzję. Działasz więc we własnym zakresie, inwestując wszystkie posiadane środki w płatną pomoc przy gaszeniu pożaru, a także w zakup własnych wozów strażackich. Dzięki temu po jakimś czasie pożar udało Ci się ugasić. A więc sukces. Szkoda tylko, że trochę pyrrusowy. Z Twojego domu pozostały jedynie zgliszcza. Tobie zostały na pamiątkę wozy strażackie (niestety zakupione w leasingu) oraz niespłacony kredyt hipoteczny, udzielony na dom, ten się właśnie spalił. I niestety – pusta kasa.

Opcja nr 3. Wynosisz z domu to co się da – dopóki jest to możliwe – rozpoczynając od przedmiotów o największej wartości. Dom się spalił, ale udało ci się wcześniej wynieść niemal cały dobytek.

Nieprawdopodobnym wydaje się, że w sytuacji kryzysowej przedsiębiorcy wybierają w 90 proc. rozwiązanie numer 2. A wiesz dlaczego? Bo nie zastosowali się do zasad, którego opisałem w Części 1. Poradnika. Teraz już wiesz, jak ważne są rady zawarte w poprzednim odcinku.

Ale Ty znasz już te zasady. Więc, jeśli uznasz, że Twój biznes się nie ostanie po zakończeniu kwarantanny, wybierasz oczywiście opcję nr 3. Skoro i tak poniesiesz straty, staraj się, aby nie stracić wszystkiego. Łącznie z Twoim zdrowiem. I nie czekaj z działaniem, aż ogień się rozprzestrzeni – zacznij działać od dziś. No, może od jutra.

Przekładając przykład z pożarem na Twoją sytuację, co zatem należy uznać za optymalne działanie?

Doktor Śmierć pilnie poszukiwany!

Odpowiedź jest oczywista, choć może na początku szokować. Należy jak najszybciej „położyć” obecny biznes. Z jednoczesnym minimalizowaniem strat – bo takowe na pewno będą. I z tym trzeba się pogodzić. Póki więc można, należy więc wynieść wszystko co cenne z walącego się przedsiębiorstwa. „Bohaterska” obrona przed upadkiem, czyli właśnie opcja nr 2 z przykładu powyżej, najpierw będzie to przedłużanie agonii, potem próba reanimacji trupa. To nie może się udać.

Każdy miesiąc funkcjonowania firmy, której, jak wychodzi z analizy, nie da się uratować, to bez sensu wyrzucone pieniądze. Często potężne – w zależności od skali działalności. Na dodatek pieniądze te wkrótce mogą okazać się bardzo potrzebne: między innymi do uruchomienia nowej firmy, jak tylko stwierdzisz, że ma to już sens.

I tu pojawia się problem. Przedstawiona strategia działania może być uznana za rozwiązanie co najmniej kontrowersyjne, niektórzy bardzo poprawni politycznie prawnicy mogą je uznać jako  sprzeczne z obowiązującym prawem. Z tego doskonale sobie zdaję sprawę. Dlatego nie mogą być to działania przypadkowe, nieprzemyślane. W konsekwencji, przewiduję, że pojawi się wkrótce bardzo pożądana specjalizacja, tj. zupełnie nowa profesja na rynku usług finansowych. Będzie to ekspert od bezpiecznej i w miarę bezbolesnej eutanazji podmiotów gospodarczych. Czyli taki biznesowy „Doktor Śmierć”.

Dlaczego do takich działań potrzebny będzie super-specjalista? Dla Twojego bezpieczeństwa. Jeśli próbując ratując swój majątek, popełnisz błędy i ten kontrolowany upadek przeprowadzisz nieprofesjonalnie, może grozić ci z tego tytułu nawet odpowiedzialność karna.

Feniksie: już czas. Wstawaj z popiołów!

Jeśli uznasz, że po zakończeniu kwarantanny Twój biznes będzie miał miejsce na rynku, ale pewnie w mniejszej skali – przygotuj się do otwarcia nowej firmy już teraz. Tu doradzam „lekką konstrukcję”, to jest podmiot w formie spółki komandytowej.

Jak zatem działać, w sytuacji, kiedy będziesz mógł wrócić na rynek? Tu także zalecam rozwagę. Po zakończeniu kwarantanny, jak będzie „nowe rozdanie kart”, w tym w branżach najbardziej poszkodowanych przez obecną sytuację, będzie obowiązywać zasada: kto pierwszy, ten lepszy.

Więc, z jednej strony, staraj się jak najszybciej położyć obecny biznes (jeśli taka konieczność będzie wynikiem przeprowadzonej analizy), ale z drugiej strony: musisz być w blokach startowych, jak tylko świat zewnętrzny choć trochę wróci do normy.

Pamiętaj jednak o jednym: wracasz do gdy, jedynie w sytuacji, gdy uznasz, że ma to sens. Być może będzie trzeba poczekać wiele miesięcy po zakończeniu kwarantanny. Nie ryzykuj dodatkowych strat, reaktywując swój biznes zbyt szybko.

FAQ: pewnie o to chciałbyś zapytać

Nie każdy biznes ucierpi tak, że będzie konieczność zastosowania opisanej strategii. Pewnie zapytasz także o inne, systemowe rozwiązania. Postaram się odgadnąć Twoje pytania, jednocześnie na nie odpowiadając.

1. Będzie przecież „tarcza antykryzysowa”. Jaka jest szansa, że planowana przez rząd specustawa, tj. pakiet rozwiązań dla przedsiębiorców, przyniesie spodziewaną pomoc?

Same dobre chęci nie wystarczą. Jakaś tam tarcza będzie. Ale oferowane przez rząd rozwiązania mogą okazać się skuteczne, jedynie dla tych najmniej poszkodowanych. Po części jakby przeżywamy deja vu. Dokładnie lat temu pięć, obietnice daleko idącej pomocy frankowiczom deklarował  – z podobnym zaangażowaniem –  Andrzej Duda; wówczas kandydat na prezydenta. Obecnie, niemal identyczny przekaz pada z ust PAD-a odnośnie konieczności wprowadzenia działań systemowych, które uratują przed klęską polskich przedsiębiorców. Widzę jednak bardzo poważną różnice w obu sytuacjach. W skali trudności od 1 do 100, rozwiązanie problemu frankowiczów oceniam gdzieś na poziom 15. Jeśli jednak mowa o „tarczy antykryzysowej”, która ma chronić setki tysięcy małych i średnich firm – tu bez wątpienia mamy do czynienia z poziomem 100. Mission impossible. Nie zazdroszczę osobom, którym zlecono taką „tarczę” skonstruować.

2. Czy warto wziąć pod uwagę skorzystanie z dobrodziejstwa ustawy Prawo restrukturyzacyjne, która zakłada m.in. możliwość uratowania przedsiębiorstwa z pomocą sądu upadłościowego?

Ustawa Prawo restrukturyzacyjne, która weszła w życie z początkiem 2016 roku, kompletnie nie jest dostosowana do firm małych i średnich, a tym bardziej do mikroprzedsiębiorstw. Na działaniach tych może być tylko jeden wygrany: doradca restrukturyzacyjny, który – bez względu na skuteczność swojej pracy – otrzyma solidną zapłatę. Z twoich środków.

Na dodatek trzeba brać pod uwagę, wielce prawdopodobny paraliż sądów, jaki zastaniemy już po zakończeniu kwarantanny. Postępowania takie będą ciągnąć się latami, a ty będziesz miał związane ręce – bo jako przedsiębiorca w upadłości, masz mocno ograniczone możliwości działania. Koniec takiej próby jest wielce przewidywalny: postępowanie zostanie umorzone z powodu ubóstwa masy. Tłumacząc na język potoczny: skończą ci się pieniądze na finansowanie tego żałosnego przedstawienia.

3. A może złożyć wniosek o upadłość konsumencka? Szczególnie, że od 24 marca br. może „upaść” każdy, także były przedsiębiorca.

Czy zapoznałeś się ze szczegółami nowej procedury dotyczącej upadłości konsumenckiej? Nie? Szkoda, bo wtedy nie zadawałbyś takich pytań. To tak w skrócie: generalnie upadłość konsumencka ma sens przede wszystkim wtedy, kiedy dana osoba nie posiada żadnego majątku. Wtedy bowiem możesz pozbyć się długów, nie tracąc nic. Rzadko w tej sytuacji będzie przedsiębiorca, którego biznes do końca lutego br. hulał jak się patrzy. Jednak jest coś znacznie gorszego w procedurze „upadania po nowemu”: efekty postępowania upadłościowego są kompletnie nieprzewidywalne. Czyli wchodząc w ten proces nie będziesz wiedział jak się dla ciebie to skończy, ani nawet – kiedy. Możesz zostać niewolnikiem postępowania nawet przez 13 lat. Czy dalej myślisz o tym rozwiązaniu?

Tyle miałem ci do powiedzenia. Z pewnością nie ze wszystkim ze mną się zgodzisz, może w twoim wypadku nie będzie tak źle. Wybacz, to nie są rady uniwersalne, dla każdego. W szczególności, że nawet nie wiem czym się zajmujesz. I być może twój biznes spokojnie się wybroni, czego Ci szczerze życzę.

Ale namawiam cię choćby do jednego. Zapoznaj się raz jeszcze z poprzednim odcinkiem niniejszego poradnika. Być może zrozumiałeś, jak ważna była ta część porad. Kiedy bowiem człowiek działa w skrajnie kryzysowej sytuacji, kompletnie bez planu, ale za to z „gorącą głową”, kierowany strachem i negatywnymi emocjami, zazwyczaj postępuje zupełnie nieracjonalnie. Na przykład zabezpiecza się przed skutkami wirusa, robiąc zapasy papieru toaletowego na najbliższe 20 lat.

Artykuł ukazał się z Tygodniku Wprost. Publikujemy go za zgodą autora Pana Krysztofa Oppenheima