antywindykacja

Raport BIK – pierwszy krok w oddłużaniu

Raport BIK

Pierwszym krokiem w oddłużaniu, zaraz po tym jak zdałeś sobie sprawę, że Twoja sytuacja finansowa nie jest najlepsza, powinno być wygenerowanie raportu BIK.

Z Raportu BIK możesz dowiedzieć się o wysokości Twoich zobowiązań, dniach zaległości, czy choćby o tym, czy umowa jest wypowiedziana. Czytając raport BIK da się również wywnioskować czy Twój dług został sprzedany. Ilość informacji, którą możesz pozyskać z Raportu BIK jest naprawdę duża. Trzeba jednak pamiętać, że aby poprawnie czytać Raport BIK i wyciągać z niego wnioski potrzebne jest doświadczenie.

Co to jest raport BIK?

BIK czyli Biuro Informacji Kredytowych (nie mylić z BIG – Biuro Informacji Gospodarczych) gromadzi informację o osobach korzystających z kredytów. Jest to swoistego rodzaju baza wiedzy na temat kredytobiorcy i jego sytuacji. Znajdziemy tam informację o kredytach, pożyczkach, kartach kredytowych, zakupach ratalnych oraz limitach na koncie. Słowem prawie wszystkie zobowiązania względem instytucji finansowych. BIK daje nam wiedze na temat bieżących zobowiązań, ale również pokazuje historię spłaty tych i poprzednich kredytów i pożyczek.

Jak sprawdzić zadłużenie w BIK-u?

W BIK-u możesz sprawdzić swój scoring kredytowy. Jest to punktowa ocena Twojej zdolności kredytowej. Ocena występuje w skali od 0-100.

Ocena punktowa Raport BIK
zadłużenie w BIK

Z raportu BIK można wyczytać również stan i spłacalność obecnych i przeszłych zobowiązań.

Właśnie z dalszej części raportu możemy wyczytać jakie mamy zobowiązania, czy umowa została wypowiedziana, czy może dług został komuś sprzedany. Tutaj jednak niezbędna będzie wiedza i doświadczenie w „czytaniu” Raportu BIK.

Jak pobrać raport BIK?

W przypadku analizy struktury oraz skali zobowiązań nie wystarczy nam tzw. darmowy raport BIK. Zawiera no na tą chwilę zbyt mało informacji. Do dokonania analizy raportu BIK należy pobrać raport płatny. Jego koszt to 39 zł. Do pobrania tego raportu niezbędne będzie założenie konta użytkownika.

Instrukcja jak założyć konto BIK

Wchodzimy na stronę bik.pl i klikamy Pobierz Raport BIK i sprawdź swoją historię

Raport BIK pobierz
założenie konta w BIK – instrukcja

Następnie wpisujemy swoje dane, potwierdzamy tożsamość

Raport bik wypełnij dane
założenie konta w BIK – instrukcja

Po prawidłowym uzupełnieniu danych następie weryfikacja poprzez przelew 1 zł z Twojego konta. Informacja o tym, że weryfikacja przebiegłą pomyślnie przyjdzie na Twój adres e-mail. Następnie zaloguj się na swoje konto w BIK i wygeneruj raport opłacając 39 zł.

Jak pobrać darmowy raport BIK

Pobranie darmowego raportu okazuje się nie być takie proste. W pierwszej kolejności warto abyś miał konto w BIK. Jak je założyć dowiedziałeś się we wcześniejszym akapicie. Następnie po alogowanie kontaktujemy się poprzez zakłądkę kontakt.

darmowy raport BIK

W zakładce kontakt piszemy poprzez formularz Skontaktuj się z nami. Wystarczy informacja o treści: „Proszę o przesłanie wzoru wniosku o kopię danych”. Wówczas na Twój e-mail zostanie przesłany formularz, który należy wydrukować wypełnić i wysłać pocztą. Wzór takiego formularza zamieszczam poniżej.

Posiadasz raport BIK co dalej?

Jeżeli masz już raport BIK możesz przekazać swój raport do bezpłatnej analizy i dowiedzieć się jakie są możliwości oddłużenia w Twoim przypadku. Prawnicy od Długu analizują dokumenty bezpłatnie. Prócz raportu BIK często niezbędna będzie rozmowa telefoniczna czy przegotowanie innych dokumentów. Tak jak pisałem we wstępie wygenerowanie raportu BIK jest pierwszym krokiem do oddłużania, ale często tym najważniejszym. Efektem analizy jest Raport Oddłużeniowy, na podstawie, którego możesz podjąć decyzję jak będzie wyglądał Twój proces wychodzenia z długów.

Z Raportu BIK możemy wyczytać wiele ważnych informacji na temat struktury zobowiązań i na jej podstawie opracować spersonalizowaną strategię oddłużania i taktykę obrony przed wierzycielami. Obranie odpowiedniej strategii pozwala na podjęcie decyzji w jakie działania podejmiemy w Twojej sprawie. Możliwości jest wiele począwszy od składania reklamacji, sankcji kredytu darmowego, negocjowania ugód bankowych poprzez działania przed Rzecznikiem Finansowym czy UOKiKiem, po angażowanie się w spory sądowe, postępowania restukturyzacyjne oraz upadłość. Ważne, aby na wstępnie zebrać jak najwięcej informacji o sytuacji finansowej i prawnej i do tego niezbędny jest nam raport BIK.

Chcesz skorzystać z bezpłatnej analizy raportu BIK

Napisz do nas na [email protected] lub wyślij informację poprzez formularz:

    Imię i nazwisko (wymagane)

    Adres email (wymagane)

    Telefon (wymagane)

    Temat

    Treść wiadomości

    Załącz zeskanowane dokumenty - przyśpieszy to proces analizy Twojej sprawy
    Możesz dodać kilka plików przytrzymując CTRL, albo zaznaczając kilka w oknie

    Akceptuję Politykę Prywatności

    Nest Bank uchylenie wyroku i oddalenie powództwa

    Wyrok zaoczny nest bank

    W styczniu 2020 roku Sąd Okręgowy w Suwałkach wydał wyrok zaoczny, w którym zasądził na rzecz Nest Banku kwotę 215 708,07 zł. Sprawa trafiła do Prawników od Długu. Po trzech miesiącach było już po wszystkim. Sprawa zakończyła się uchyleniem wyroku zaocznego i oddaleniem powództwa w całości.

    Wyrok zaoczny Nest Bank

    9 stycznia 2020 roku SO w Suwałkach wydał wyrok zaoczny i nadał mu rygor natychmiastowej wykonalności. Sprawa trafiła do Prawników od Długu. Już 20 stycznia został złożony sprzeciw od wyroku zaocznego. W tym wypadku wiązało się to również z wniesieniem przez klienta opłaty do sprzeciwu. Klient był konsumentem więc opłata wyniosła 1000 zł.

    Zniesienie rygoru natychmiastowej wykonalności

    W pierwszej kolejności należało zająć się zniesieniem rygoru natychmiastowej wykonalności, który powodował, że mimo toczącego się procesu do akcji mógł wkroczyć komornik. Sąd wdał postanowienie, w którym zawiesił wykonalność wyroku zaocznego w punkcie I i II.

    Nest bank uchylenie wyroku zaocznego

    Teraz do pracy przystąpili specjaliści kancelarii Prawników do Długu, specjalizujący się w podważaniu wyroków sądowych w sprawach kierowych przez banki i inne instytucje sektora finansowego. Do sądu skierowany został sprzeciw. Był on na tyle skuteczny, że już 10 marca 2020 roku SO w Suwałkach uchylił wyrok zaoczny i oddalił powództwo w całości.

    Dlaczego oddalono powództwo i co ma z tym wspólnego Pra Grup i Horyzont

    Powództwo oddalono z powodu braku jego wymagalności. Bank w sposób nieprawidłowy wypowiedział umowę kredytu. Wisienką na torcie jest fakt, że w trakcie procesu dług został sprzedany na rzecz Horyzont Niestandoryzowany Sekurytyzacyjny Fundusz Inwestycyjny Zamknięty.

    Do cesji wierzytelności nie doszło

    Dlaczego jest to tak ważne? Z doświadczenia wiem, że fundusze sekurytyzacyjne kupują ” istniejące i wymagalne zobowiązania”. A to zobowiązanie nie spełnia przynajmniej jednego z dwóch warunków. Można więc domniemywać, że nie doszło do cesji wierzytelności.

    Umowa kredytu – na co warto zwracać uwagę?

    Umowa kredytu/pożyczki – na co warto zwracać uwagę?

    Od naszych klientów często słyszymy, że umów kredytów i pożyczek nie da się czytać, ponieważ język, którym posługują się banki pozostaje całkowicie niezrozumiały dla przeciętnego odbiorcy. Umowy nierzadko mają po kilka-kilkanaście stron pisanych drobnym drukiem, a atmosfera w banku nie sprzyja skupieniu, pozwalającemu na jak najdokładniejsze przeanalizowanie umowy. Nic więc dziwnego, że sposób realizacji umowy nierzadko zaskakuje konsumentów. W niniejszym wpisie dowiesz się na jakie postanowienia umowne warto zwracać uwagę oraz które z nich powinny budzić Twoje wątpliwości.

    Całkowita kwota kredytu/pożyczki

    Podstawową kwestią, którą powinieneś mieć na uwadze zawierając umowę kredytu lub pożyczki to całkowita kwota kredytu/pożyczki. Powinna to być suma, którą faktycznie otrzymasz w związku z zawarciem umowy. Obowiązek posługiwania przez podmioty rynku finansowego tym terminem wynika z ustawy o kredycie konsumenckim. Gdy dostaniesz umowę do ręki warto jest zweryfikować, czy faktycznie taka kwota znalazła się na Twoim rachunku i czy pozostaje ona w zgodzie z ustaleniami podjętymi z doradcą klienta.

    Banki posługują się często zbliżoną nazwą jaką jest „kwota kredytu/pożyczki”. Niech jednak podobna terminologia Cię nie zmyli! Kwota kredytu/pożyczki mieści w sobie nie tylko kwotę mającą podlegać wypłacie na Twój rachunek, ale również sumę skredytowanych kosztów zawarcia umowy, takich jak prowizja, czy ubezpieczenie.

    Jeżeli kwota kredytu/pożyczki różni się znacząco od całkowitej kwoty kredytu/pożyczki w Twojej głowie powinna zapalić się lampka ostrzegawcza. To od tej kwoty banki najczęściej wyliczają odsetki, a zatem wpływa w sposób znaczący na wysokość Twojego finalnego zobowiązania.

    Uwaga: Czy Twoim kredycie lub pożyczce instytucja finansowa zastosowała praktyki niezgodne z prawem? Zgłoś się do nas po bezpłatną analizę umowy!
    >>>Kontakt<<<

    Oprocentowanie kredytu/pożyczki

    Druga rzecz, na którą powinieneś zwrócić uwagę przy zawieraniu umowy to oprocentowanie kredytu/pożyczki. Powoduje ono wzrost Twojego zobowiązania wobec banku o wysokość wyliczonych dzięki niemu odsetek. Zweryfikuj czy ma ono charakter stały (a więc przez cały okres kredytowania wynosi tyle samo), czy też zmienny (może się zwiększać lub zmniejszać w czasie trwania umowy). W każdym z tych przypadków oprocentowanie nie powinno być wyższe niż te przewidziane w ustawie kodeks cywilny dla odsetek maksymalnych – tj. 10% w skali roku.

    Oprocentowanie kredytu/pożyczki i warunki jego wyliczenia powinny być przedstawione w sposób klarowny, tak byś mógł sam ustalić, czy bank nalicza odsetki we właściwy sposób. Przy oprocentowaniu stałym nie budzi to większych problemów, jednakże gdy w Twoim zobowiązaniu występuje oprocentowanie zmienne – zwróć uwagę czy możesz dzięki postanowieniom umowy kontrolować sposób ich wyliczenia przez bank. Nierzadko zdarza się bowiem, że parametry zmiany ustalane są w sposób na tyle ogólny, że weryfikacja sposobu naliczenia odsetek jest właściwie niemożliwa do przeprowadzenia.

    Kiedy będziesz miał do czynienia z takim problemem? Weźmy na przykład taki zapis umowny: „Zmiana wysokości oprocentowania Kredytu może nastąpić w przypadku zmiany stopy referencyjnej określonej dla danej waluty oraz zmiany parametrów finansowych rynku pieniężnego i kapitałowego w kraju (lub krajów zrzeszonych w Unii Europejskiej), którego waluta jest podstawą waloryzacji”. Taki zapis nie daje pewności co do treści zobowiązania – nie wskazuje w jaki sposób bank bada zmiany na rynku pieniężnym i kapitałowym. Nie określa również jakie stawki referencyjne bierze pod uwagę. Dla przykładu stawki stosowane dla zobowiązań wyrażonych w złotych (WIBOR) mogą mieć wskaźnik 1M, 3M, 6M…

    Prawidłowy zapis umowny dotyczący oprocentowania kredytu powinien określać wprost mierniki stosowane przez bank. Na przykład: „Na wysokość oprocentowania składają się dwa parametry: 1) marża Banku wynosząca 8,27 punktów procentowych 2) zmienna stawka bazowa, wynosząca w chwili zawarcia umowy 1,72%, aktualizowana przez Bank w następujący sposób: w przedostatnim dniu lutego, maja, sierpnia i listopada Bank sprawdza stopę referencyjną WIBOR 3M stosowaną dla rynku usług finansowych i jeżeli różni się ona od stawki bazowej obowiązującej w Banku, Bank aktualizuje ją tzn. przyjmuje za stawkę bazową obowiązującą w Banku przez kolejne trzy miesiące stawkę referencyjną WIBOR 3M z dnia sprawdzenia”. Dzięki takim zapisom możesz dokonać prostego rachunku matematycznego w celu określenia wysokości swojego zobowiązania. Więcej na ten temat pisałam w artykule „Klauzula zmiennego oprocentowania – kiedy bank może ją stosować a kiedy budzi wątpliwości?”.

    Prowizja za udzielenie kredytu/pożyczki

    Prowizja stanowi wynagrodzenie banku w związku z zawarciem umowy kredytu/pożyczki. Warto jednak byś miał świadomość, iż nie może być ona wyliczona w sposób całkowicie dowolny. Powinna, podobnie jak oprocentowanie, podlegać Twojej weryfikacji. Bank powinien określić  w jaki sposób dokonał jej wyliczenia, oraz czym uzasadnia jej wysokość. Prowizja powinna mieć odzwierciedlenie w kosztach poniesionych przez bank i związanych z przygotowaniem umowy.

    Samo wskazanie kwoty prowizji w taki sposób: „Prowizja – X zł” to za mało! Brak udzielenia konsumentowi pełnej informacji co do sposobu określenia warunków umowy narusza zasady współżycia społecznego. Postanowienia niezgodne z zasadami współżycia społecznego (w tym abuzywne na podstawie art. 385[1] k.c.) są zaś nieważne.

    Ubezpieczenie kredytu/pożyczki

    Coraz częstszą praktyką jest obciążanie klientów banków ubezpieczeniem kredytu/pożyczki. Jest to pewna forma zabezpieczenia spłaty zobowiązania, ale także dodatkowe źródło zarobku banku, który działa w tej relacji jako agent ubezpieczeniowy (i dostaje z tego tytułu nie małe prowizje!). Są to ubezpieczenia grupowe na życie, dożycie, od utraty pracy i tym podobne. Nie zapominaj jednak po co przyszedłeś do banku – chcąc otrzymać kredyt/pożyczkę bank nie powinien Ci „wciskać” dodatkowych produktów, które oferuje. W przeciwnym razie istnieje ryzyko, że dopuszcza się on missellingu.

    Misselling stanowi nieuczciwą praktykę rynkową polegającą na oferowaniu konsumentom produktów nieodpowiadających ich potrzebom. Analizując umowy naszych klientów często obserwujemy takie zjawisko. Bank obciąża klienta niebagatelnie wysokimi kosztami ubezpieczenia, z których często nawet nie mogą skorzystać. Chyba najbardziej jaskrawym przypadkiem, z którym spotkaliśmy się w ostatnim czasie to ubezpieczenie od utraty pracy dla zatrudnionego na umowę o pracę, podczas gdy nasz klient prowadził własną działalność gospodarczą i nie był zatrudniony na umowę o pracę!

    Co robić gdy w umowie znajdziesz zapisy budzące wątpliwości?

    Jeżeli znajdziesz w umowie jakiekolwiek zapisy, które budzą Twój niepokój lub nie do końca rozumiesz ich istotę oraz sens, czy też nie zgadzają się z ustaleniami podjętymi z doradcą klienta, najgorsze co możesz zrobić to nie podejmować działań w celu ich wyjaśnienia. W takich przypadkach przysługuje Ci reklamacja, zgłoszenie wniosku o podjęcie interwencji do Rzecznika Finansowego (które to mają charakter całkowicie nieodpłatny), a wreszcie gdy żadne z tych działań nie przyniesie zamierzonych skutków – wytoczenie przeciwko bankowi sprawy przed Sądem w celu usunięcia wątpliwych warunków umownych.  

    Gdyby przedsiębiorcy wiedzieli to o bankach… [PODCAST]

    Gdyby przedsiębiorcy wiedzieli to o bankach… Przesłuchaj ten podcast, jeśli chcesz dowiedzieć się m.in.:

    • Czy to prawda, że 70-80% spraw bankowych zawiera błędy formalne, które mogą spowodować zmniejszenie należności lub jej całkowite unieważnienie?
    • Czego nie robić, gdy Twoja firma traci płynność finansową?Dlaczego rzekome porozumienie z bankiem i tak może się skończyć finansową tragedią?
    • Co robi bank, gdy nie umie odnieść się do danego powodu złożonej przez klienta reklamacji?
    • Kto dokładnie ma interes w tym, aby bank ostatecznie się z Tobą nie dogadał i skierował sprawę do sądu?

    Podcast gości Dominika Pledziewicza – właściciela PrawnicyOdDlugu.pl – firma zakończyła około 1200 spraw z bankami i innymi instytucjami finansowymi.

    Poradnik antykryzysowy dla przedsiębiorców. Część 2. Umarła firma? Niech żyje firma!

    Antykryzysowy poradnik dla przedsiębiorców. Część 2. Umarła firma? Niech żyje firma!

    Poprzednia część mojego poradnika pewnie wydała ci się ciekawa, ale niewnosząca konkretów. Pozwól więc, że się  wytłumaczę. Zawartość treści części pierwszej, czyli konieczność pracy nad własnym psyche, a potem dogłębna – i pozbawiona emocji – analiza sytuacji, to nieodzowna część skutecznego działania. Powinieneś bowiem wiedzieć nie tylko co należy robić, ale również – dlaczego. No i musisz mieć plan.

    Przejdźmy zatem do rzeczy.

    Tego jeszcze nie grali…

    To co się wydarzyło w związku z koronawirusem, prawdopodobnie nigdy wcześniej nie miało miejsca w historii świata. Zamarło życie niemal na całej kuli ziemskiej. W bardzo wielu krajach, w tym prawie w całej Europie, pochowaliśmy się po domach, ponaglani panicznym strachem. Dzięki temu przeżyjemy. Ale nie można tego powiedzieć o gospodarce, ani tym bardziej – o naszych biznesach.

    Odcięcie firmy od przychodów, choćby na miesiąc, ma podobny skutek jak pozbawienie mózgu dostępu do tlenu: już po paru minutach obumiera kora mózgowa i są to zmiany nieodwracalne. Podobnie będzie niemal z każdym przedsiębiorstwem średniej wielkości, które generuje co miesiąc kilkaset tysięcy złotych kosztów (czasem znacznie więcej), a pozbawi się tę firmę na jakiś czas przychodów.

    Chwała bohaterom. Śmierć przedsiębiorcom.

    Słuchając wypowiedzi przedstawicieli naszych władz, tak bohatersko walczących z pandemią, narzuca się wniosek, iż osoby zarządzające tymi działaniami, zupełnie nie rozumieją, na czym polega prowadzenie biznesu. Jakby nie dostrzegali, że jest to proces ciągły. Oraz, że spadek obrotów nawet o kilka procent czasem oznacza zagrożenie upadłością dla danej firmy. A co dopiero, jeśli przychody spadną niemal do zera. To trochę tak jak ze szklanką: upuść na ziemię, a jak się potłucze – popróbuj ją posklejać. Potem nalej sobie doń gorącej herbaty. Takich metod zdecydowanie nie polecam.

    Rozwiązanie problemu? Proste jak drut!

    Wbrew pozorom, to co zalecam przedsiębiorcom w sytuacji krytycznej, jest intuicyjnie oczywiste. Przedstawię to na przykładzie. Załóżmy, że żyjesz                   w dużej aglomeracji, gdzie wybuchł gigantyczny pożar. Pali się także Twój dom, na dodatek – intensywnym ogniem. Podobnie jak wszystkie nieruchomości w okolicy. Do straży pożarnej nie można się dodzwonić.

    Co wtedy robisz? W podpowiedzi przedstawiam test wyboru. Oto trzy różne metody działania w opisanej sytuacji.

    Opcja nr 1. Czekasz spokojnie, aż przyjedzie pod Twój dom straż pożarna i ugasi pożar. Bo przecież to ich zadanie. Poza tym taki przekaz dostajesz z mediów, tj. że będzie dobrze i wszyscy uzyskają należną pomoc. Dlaczego miałbyś  tym informacjom nie wierzyć?

    Opcja nr 2. „Będę walczył, a nie czekał z założonymi rękami!” – podejmujesz bardzo odważną decyzję. Działasz więc we własnym zakresie, inwestując wszystkie posiadane środki w płatną pomoc przy gaszeniu pożaru, a także w zakup własnych wozów strażackich. Dzięki temu po jakimś czasie pożar udało Ci się ugasić. A więc sukces. Szkoda tylko, że trochę pyrrusowy. Z Twojego domu pozostały jedynie zgliszcza. Tobie zostały na pamiątkę wozy strażackie (niestety zakupione w leasingu) oraz niespłacony kredyt hipoteczny, udzielony na dom, ten się właśnie spalił. I niestety – pusta kasa.

    Opcja nr 3. Wynosisz z domu to co się da – dopóki jest to możliwe – rozpoczynając od przedmiotów o największej wartości. Dom się spalił, ale udało ci się wcześniej wynieść niemal cały dobytek.

    Nieprawdopodobnym wydaje się, że w sytuacji kryzysowej przedsiębiorcy wybierają w 90 proc. rozwiązanie numer 2. A wiesz dlaczego? Bo nie zastosowali się do zasad, którego opisałem w Części 1. Poradnika. Teraz już wiesz, jak ważne są rady zawarte w poprzednim odcinku.

    Ale Ty znasz już te zasady. Więc, jeśli uznasz, że Twój biznes się nie ostanie po zakończeniu kwarantanny, wybierasz oczywiście opcję nr 3. Skoro i tak poniesiesz straty, staraj się, aby nie stracić wszystkiego. Łącznie z Twoim zdrowiem. I nie czekaj z działaniem, aż ogień się rozprzestrzeni – zacznij działać od dziś. No, może od jutra.

    Przekładając przykład z pożarem na Twoją sytuację, co zatem należy uznać za optymalne działanie?

    Doktor Śmierć pilnie poszukiwany!

    Odpowiedź jest oczywista, choć może na początku szokować. Należy jak najszybciej „położyć” obecny biznes. Z jednoczesnym minimalizowaniem strat – bo takowe na pewno będą. I z tym trzeba się pogodzić. Póki więc można, należy więc wynieść wszystko co cenne z walącego się przedsiębiorstwa. „Bohaterska” obrona przed upadkiem, czyli właśnie opcja nr 2 z przykładu powyżej, najpierw będzie to przedłużanie agonii, potem próba reanimacji trupa. To nie może się udać.

    Każdy miesiąc funkcjonowania firmy, której, jak wychodzi z analizy, nie da się uratować, to bez sensu wyrzucone pieniądze. Często potężne – w zależności od skali działalności. Na dodatek pieniądze te wkrótce mogą okazać się bardzo potrzebne: między innymi do uruchomienia nowej firmy, jak tylko stwierdzisz, że ma to już sens.

    I tu pojawia się problem. Przedstawiona strategia działania może być uznana za rozwiązanie co najmniej kontrowersyjne, niektórzy bardzo poprawni politycznie prawnicy mogą je uznać jako  sprzeczne z obowiązującym prawem. Z tego doskonale sobie zdaję sprawę. Dlatego nie mogą być to działania przypadkowe, nieprzemyślane. W konsekwencji, przewiduję, że pojawi się wkrótce bardzo pożądana specjalizacja, tj. zupełnie nowa profesja na rynku usług finansowych. Będzie to ekspert od bezpiecznej i w miarę bezbolesnej eutanazji podmiotów gospodarczych. Czyli taki biznesowy „Doktor Śmierć”.

    Dlaczego do takich działań potrzebny będzie super-specjalista? Dla Twojego bezpieczeństwa. Jeśli próbując ratując swój majątek, popełnisz błędy i ten kontrolowany upadek przeprowadzisz nieprofesjonalnie, może grozić ci z tego tytułu nawet odpowiedzialność karna.

    Feniksie: już czas. Wstawaj z popiołów!

    Jeśli uznasz, że po zakończeniu kwarantanny Twój biznes będzie miał miejsce na rynku, ale pewnie w mniejszej skali – przygotuj się do otwarcia nowej firmy już teraz. Tu doradzam „lekką konstrukcję”, to jest podmiot w formie spółki komandytowej.

    Jak zatem działać, w sytuacji, kiedy będziesz mógł wrócić na rynek? Tu także zalecam rozwagę. Po zakończeniu kwarantanny, jak będzie „nowe rozdanie kart”, w tym w branżach najbardziej poszkodowanych przez obecną sytuację, będzie obowiązywać zasada: kto pierwszy, ten lepszy.

    Więc, z jednej strony, staraj się jak najszybciej położyć obecny biznes (jeśli taka konieczność będzie wynikiem przeprowadzonej analizy), ale z drugiej strony: musisz być w blokach startowych, jak tylko świat zewnętrzny choć trochę wróci do normy.

    Pamiętaj jednak o jednym: wracasz do gdy, jedynie w sytuacji, gdy uznasz, że ma to sens. Być może będzie trzeba poczekać wiele miesięcy po zakończeniu kwarantanny. Nie ryzykuj dodatkowych strat, reaktywując swój biznes zbyt szybko.

    FAQ: pewnie o to chciałbyś zapytać

    Nie każdy biznes ucierpi tak, że będzie konieczność zastosowania opisanej strategii. Pewnie zapytasz także o inne, systemowe rozwiązania. Postaram się odgadnąć Twoje pytania, jednocześnie na nie odpowiadając.

    1. Będzie przecież „tarcza antykryzysowa”. Jaka jest szansa, że planowana przez rząd specustawa, tj. pakiet rozwiązań dla przedsiębiorców, przyniesie spodziewaną pomoc?

    Same dobre chęci nie wystarczą. Jakaś tam tarcza będzie. Ale oferowane przez rząd rozwiązania mogą okazać się skuteczne, jedynie dla tych najmniej poszkodowanych. Po części jakby przeżywamy deja vu. Dokładnie lat temu pięć, obietnice daleko idącej pomocy frankowiczom deklarował  – z podobnym zaangażowaniem –  Andrzej Duda; wówczas kandydat na prezydenta. Obecnie, niemal identyczny przekaz pada z ust PAD-a odnośnie konieczności wprowadzenia działań systemowych, które uratują przed klęską polskich przedsiębiorców. Widzę jednak bardzo poważną różnice w obu sytuacjach. W skali trudności od 1 do 100, rozwiązanie problemu frankowiczów oceniam gdzieś na poziom 15. Jeśli jednak mowa o „tarczy antykryzysowej”, która ma chronić setki tysięcy małych i średnich firm – tu bez wątpienia mamy do czynienia z poziomem 100. Mission impossible. Nie zazdroszczę osobom, którym zlecono taką „tarczę” skonstruować.

    2. Czy warto wziąć pod uwagę skorzystanie z dobrodziejstwa ustawy Prawo restrukturyzacyjne, która zakłada m.in. możliwość uratowania przedsiębiorstwa z pomocą sądu upadłościowego?

    Ustawa Prawo restrukturyzacyjne, która weszła w życie z początkiem 2016 roku, kompletnie nie jest dostosowana do firm małych i średnich, a tym bardziej do mikroprzedsiębiorstw. Na działaniach tych może być tylko jeden wygrany: doradca restrukturyzacyjny, który – bez względu na skuteczność swojej pracy – otrzyma solidną zapłatę. Z twoich środków.

    Na dodatek trzeba brać pod uwagę, wielce prawdopodobny paraliż sądów, jaki zastaniemy już po zakończeniu kwarantanny. Postępowania takie będą ciągnąć się latami, a ty będziesz miał związane ręce – bo jako przedsiębiorca w upadłości, masz mocno ograniczone możliwości działania. Koniec takiej próby jest wielce przewidywalny: postępowanie zostanie umorzone z powodu ubóstwa masy. Tłumacząc na język potoczny: skończą ci się pieniądze na finansowanie tego żałosnego przedstawienia.

    3. A może złożyć wniosek o upadłość konsumencka? Szczególnie, że od 24 marca br. może „upaść” każdy, także były przedsiębiorca.

    Czy zapoznałeś się ze szczegółami nowej procedury dotyczącej upadłości konsumenckiej? Nie? Szkoda, bo wtedy nie zadawałbyś takich pytań. To tak w skrócie: generalnie upadłość konsumencka ma sens przede wszystkim wtedy, kiedy dana osoba nie posiada żadnego majątku. Wtedy bowiem możesz pozbyć się długów, nie tracąc nic. Rzadko w tej sytuacji będzie przedsiębiorca, którego biznes do końca lutego br. hulał jak się patrzy. Jednak jest coś znacznie gorszego w procedurze „upadania po nowemu”: efekty postępowania upadłościowego są kompletnie nieprzewidywalne. Czyli wchodząc w ten proces nie będziesz wiedział jak się dla ciebie to skończy, ani nawet – kiedy. Możesz zostać niewolnikiem postępowania nawet przez 13 lat. Czy dalej myślisz o tym rozwiązaniu?

    Tyle miałem ci do powiedzenia. Z pewnością nie ze wszystkim ze mną się zgodzisz, może w twoim wypadku nie będzie tak źle. Wybacz, to nie są rady uniwersalne, dla każdego. W szczególności, że nawet nie wiem czym się zajmujesz. I być może twój biznes spokojnie się wybroni, czego Ci szczerze życzę.

    Ale namawiam cię choćby do jednego. Zapoznaj się raz jeszcze z poprzednim odcinkiem niniejszego poradnika. Być może zrozumiałeś, jak ważna była ta część porad. Kiedy bowiem człowiek działa w skrajnie kryzysowej sytuacji, kompletnie bez planu, ale za to z „gorącą głową”, kierowany strachem i negatywnymi emocjami, zazwyczaj postępuje zupełnie nieracjonalnie. Na przykład zabezpiecza się przed skutkami wirusa, robiąc zapasy papieru toaletowego na najbliższe 20 lat.

    Artykuł ukazał się z Tygodniku Wprost. Publikujemy go za zgodą autora Pana Krysztofa Oppenheima

    Krajobraz po koronawirusie – Antykryzysowy poradnik dla przedsiębiorców (cz.1)

    Krajobraz po koronawirusie – Antykryzysowy poradnik dla przedsiębiorców (cz.1)

    Jak słychać ze świata: ponoć wszyscy nas chwalą. Rozpowszechnieniu się pandemii powiedzieliśmy stanowcze NIE. Wybraliśmy bowiem wariant „na ostro”, czyli pozamykać co się da i to w bardzo krótkim odstępie czasu od wykrycia pierwszego przypadku zarażenia koronowirusem.

    Nie opiniuję działań podjętych przez nasz rząd, bowiem nie mam w tej dziedzinie kompetencji. Jednakowoż, jako przedsiębiorca z ponad 25-letnim doświadczeniem w prowadzeniu własnego biznesu, nie mogę nie widzieć skutków takiej formy ratowania zdrowia Polaków. Tym bardziej, że specjalizuję się w działaniach antykryzysowych, tj. kiedy dana osoba lub firma traci kompletnie płynność finansową. Powód wpadnięcia w niedostatek w tym wypadku jest mniej istotny.

    Jeśli jesteś przedsiębiorcą i śmierć zajrzała Ci w oczy, pozwól sobie pomóc. Przedstawię Ci jak do problemu podejść, aby nie przegrać swojego życia,  co może być skutkiem ubocznym pandemii wirusa, lub też efektem działań podjętych przez nasz rząd.

    Na początek, trzeba popracować nad swoją głową. Mocno.

    Krok pierwszy: Wystudź emocje i nade wszystko nie panikuj!

    Widzę, że już masz dosyć takich mądrych rad. Nie masz racji. Jedną z najważniejszych zasad, jakich nauczył mnie biznes, przedstawiam poniżej:

    „Wszystko co robisz pod wpływem emocji, robisz źle

    To co Ci się przydarzyło jest nazywane w biznesie jako „czarny łabędź”. To od tytułu bestselerowej książki Nassima Taleba. Co pewien czas ma miejsce zdarzenie, niemożliwe do przewidzenia, które może doprowadzić do ruiny prowadzoną przez Ciebie firmę. Zgodnie z teorią Taleba, z którą w  pełni się zgadzam, nie można prognozować przyszłości, tylko na podstawie zdarzeń z przeszłości. Bo może przyjść nieoczekiwanie właśnie „czarny łabędź” i to Cię właśnie spotkało.

    Po prostu musisz tę sytuację zaakceptować. A nie rozpaczać nad losem Twojej firmy, który – jeśli na przykład robisz w turystyce – jest obecnie łatwy do przewidzenia. W takim przypadku obaj wiemy, że nie będzie dobrze, więc znieś ten oczywisty fakt po męsku.

    Krok drugi: Zaprzestań identyfikowania się ze swoim biznesem. Myśl o sobie.

    Pogrzeb Twojej firmy nie oznacza końca Twojego życia. Ale to musisz sam wypracować w swojej głowie. Wspaniale nastrój chwili opisuje piosenka, którą na pewno znasz:

    „Choć majątek prysł, on nie stoczył się
    Wytłumaczyć umiał sobie wtedy właśnie, że

    Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy…”

    Jeśli więc skutecznie przeszedłeś przez dwa pierwsze kroki, najwyższy czas na konstrukcję. Najpierw dokonaj pełnej, uczciwej analizy sytuacji, odpowiadając sobie na pytania: Co nas czeka po zakończeniu kwarantanny? I kiedy faktycznie to nastąpi?

    Krok trzeci: przeprowadź gruntowną analizę sytuacji. Ale nie oszukuj sam siebie!

    Zwróć uwagę na ostatnie zdanie powyżej.  Podczas analizy może będziesz próbował się pocieszać, że jak tylko zostanie odwołana kwarantanna, to wszystko wróci do normy, tj. do stanu poprzedniego. Nie wróci.  Błędna analiza sytuacji, zbyt optymistyczna, doprowadzi Cię do fałszywych wniosków. Więc teraz może będzie Ci lżej, ale potem – jeśli nie ziści się Twoja wersja – nie będziesz przygotowany na zderzenie z rzeczywistością. Przez to zaliczysz drugi, być może jeszcze bardziej potężny cios.

    Ja taką analizę, na użytek własnych biznesów, przeprowadziłem w dniach 14-15 marca. Poniżej moje przemyślenia. Być może ze mną się nie zgodzisz w niektórych kwestiach, być może potem okaże się, że to Ty miałeś rację. Nie ma to znaczenia – każdy z nas robi plan na własny użytek.

    Oto jakie ja sobie zadałem pytania, kiedy dowiedziałem się, że wkrótce prawie wszystko będzie pozamykane.

    Pytanie nr 1. Kiedy zaczniemy znowu żyć normalnie? Czyli kiedy zostanie odwołana kwarantanna?

    Oczywiście nikt takiej wiedzy dziś nie ma. Ja założyłem, że statystycznie będzie to dwa miesiące. Może trzy. I wtedy będzie można wyjść z domu, zawieźć dzieci do szkoły, pójść do kina, czy na biznesowy lunch, a przede wszystkim na siłownię (bo tego mnie najbardziej brakuje).

    To założenie może się wydawać niektórym optymistyczne. Pewnie duża część Polaków sądzi, że w tak krótkim czasie niebezpieczeństwo nie minie. Może tak być.

    Jednak, jeśli uznamy, że powinniśmy siedzieć w domu do skutku i może to trwać np. do końca roku, odpowiem: to już właściwie możemy wcale nie wychodzić. Powariujemy. Wszystko zniszczymy, całą naszą cywilizację. Z dwojga złego wolę złapać wirusa, niż skończyć jako wariat, szukający czegoś do jedzenia na śmietnikach. Zdrowie fizyczne jest bardzo ważne, ale nie zapominajmy też o stanie naszej psychiki.

    Dlatego też, założyłem w miarę optymistyczną wersję, iż kwarantanna potrwa nie dłużej niż 2-3 miesiące.

    Zdaję sobie też doskonale sprawę, iż nawet ta „optymistyczna wersja” spowoduje potężne straty u 90 proc. firm, z których około 20-30 proc. musi zbankrutować. Może zdarzyć się, niestety, także w Twoim biznesie. Dlatego przypominam raz jeszcze: w tak krytycznej sytuacji, nie identyfikuj się ze swoją firmą! Bo inaczej razem pójdziecie na dno.

    Czas na kolejne pytanie.

    Pytanie nr 2. Czy szykowana przez rząd tarcza antykryzysowa uratuje sytuację?

    Sprawa oczywista: nie ma takiej możliwości. Naszej gospodarki nie pociągnie w górę znaczący wzrost produkcji i sprzedaży papieru toaletowego. Wszak przez wiele, wiele lat polska ekonomia funkcjonowała dzięki takim ludziom jak my, czyli głównie z efektów pracy przedsiębiorców z grupy małych i średnich firm. To my tworzymy stanowiska pracy, my wnosimy do budżetu kwoty danin, w tym różnego rodzaju podatki, składki na ZUS. Jeśli więc, przyjmiemy założenie, że uda uratować się przedsiębiorców  poprzez odwrócenie sytuacji (czyli prowadzący swój biznes idą do budżetowej kasy, żeby wyjąć coś dla siebie, a nie wpłacać tamże), jest to rozumowanie nader naiwne.

    Moim zdaniem, z którym oczywiście nie musisz się godzić, pomoc takowa   będzie, ale z pewnością będzie to przysłowiowa kropla w morzu potrzeb. Wiele branż zostanie zmieciona z powierzchni ziemi (np. turystyka, po części transport) i sporo czasu upłynie, zanim się uda tę lukę odtworzyć.

    Jaki z tego wniosek? Licz na siebie, a nie na systemową pomoc. Pięć lat temu, jak pewnie pamiętasz, obiecano ją frankowiczom, na przeszkodzie jednak stanęły szacowane koszty takiej pomocy. W tym przypadku, potrzebne środki na ratowanie przedsiębiorców są niemal niemożliwe do oszacowania.

    Pytanie nr 3. Co zmieni się po zakończeniu kwarantanny? Jak to wpłynie na Twój biznes?

    Wyobraź sobie np., że otrzymujemy informację, iż wszystko się otwiera od początku maja b.r. Czy nagle Polacy rzucą się do sklepów, restauracji i zaczną jeździć na wycieczki po świecie? Oczywiście – nie. Przez dość długi czas koronawirus pozostanie w naszych głowach. Nabierzemy nawyków ostrożności (często przesadnej), strach przed chorobą nie minie. Będziemy więc zupełnie innym rynkiem konsumentów, niż jeszcze w lutym b.r.

    Zmieni się drastycznie rynek pracy. Część branż padnie, w większości spadnie zatrudnienie. Powstanie znaczące bezrobocie. W konsekwencji sprzedaż detaliczna (poza wydatkami koniecznymi na jedzenie i artykuły higieniczne) ogromnie zmaleje. I taka sytuacja utrzyma się na rynku, bardzo, bardzo długo.

    W tym miejscu już potrzebna jest osobna analiza Twojej branży i firmy. Masz 100 pracowników? Jak oceniasz zapotrzebowanie na siłę roboczą po zakończeniu kwarantanny? Jaki będzie potencjalny zbyt na Twoje usługi, czy towary?

    Na koniec będziesz musiał sobie odpowiedzieć – szczerze –  na najważniejsze pytanie:

    Pytanie nr 4. Czy po zakończeniu kwarantanny Twój biznes będzie miał sens?

    W wielu przypadkach, wyjdzie z tej analizy, że nie będzie miał sensu. Pewnie myślisz sobie, skoro tak – to po co mi ta wiedza? Po co mi takie „mądre” porady? Wsiadam do autobusu „koniec wyścigu” i  zamykam temat.

    I tu właśnie jesteś w największym błędzie. Jednym z bardzo ważnych ostrzeżeń w życiu i biznesie jest:

    „Nigdy nie jest tak źle, aby nie mogło być gorzej”

    Oznacza to, że jeśli pogodzisz się ze swym losem przegranego, to nikt co nie pomoże. Każdy miesiąc, rok, będzie pogarszał Twoją sytuację, jeśli poddasz się po tym ciosie. Najgorszym działaniem wtedy jest brak działania. 

    Dla mnie rasowy przedsiębiorca to taka rosyjska wańka – wstańka. Ile razy ją przewrócisz, zawsze się podnosi. Czasem z odłamaną częścią, czasem poobijana – ale zawsze wstaje. I dalej się uśmiecha.

    Jeśli więc i Ty uważasz, że nie wszystko przepadło i chcesz się podnieść, jak opisana wańka – wstańka, zapoznaj się z drugą częścią mojego poradnika, który ukaże się już za tydzień. Znajdziesz w nim przede wszystkim rady, jakie działania polecam w takiej sytuacji oraz jakich błędów trzeba się wystrzegać.

    Na koniec krótkie podsumowanie. Moje rady to nie teoria. To praktyka. To doświadczenie z ponad 25 lat prowadzonych przeze mnie biznesów (w kilku branżach), kiedy z okresu super koniunktury, wielkich żniw i dolce vita, napotykałem po jakimś czasie na swojej drodze czarnego łabędzia. I trzeba było zacząć od nowa. Co najmniej 5 razy notowałem ciężki upadek, ale zawsze udało mi się potem podnieść. Bo zawsze starałem się być taką wańką-wstańką.  A od kilku lat pomoc osobom nadmiernie zadłużonym, które straciły życia sens – stanowi w mojej działalności tzw. core biznes.

    Jeśli choć trochę Cię przekonałem, że wiem co mówię, zapoznaj się z drugą częścią mojego poradnika.

    Artykuł ukazał się z Tygodniku Wprost w dniu 23.03.2020. Publikujemy go za zgodą autora Pana Krysztofa Oppenheima

    Podpisanie ugody z firmą windykacyjną- jakie wywołuje skutki?

    podpisanie ugody

    Nie zawsze podpisanie ugody niesie za sobą korzyści dla obu stron. Prawo nie wymaga, aby wzajemne ustępstwa w ugodzie były ekwiwalentne. Ważne jest to, aby obie strony ugody „coś sobie świadczyły”. Jakie są skutki podpisania ugody z firmą windykacyjną? Istotą ugody jest to, aby jej strony uczyniły sobie wzajemnych ustępstw w zakresie istniejącego między nimi stosunku prawnego. Celem tej instytucji jest uchylenie niepewności co do roszczeń wynikających z łączącego strony stosunku prawnego lub zapewnienie ich wykonania. Celem jest też uchylenie istniejącego między stronami sporu oraz uchylenie sporu, który dopiero może powstać.

    Podpisanie ugody – roszczenie o zapłatę staje się bezsporne

    Zawarcie przez strony ugody zależne jest od istniejącego między nimi stosunku prawnego. Bez jego istnienia ugoda nie może zostać zawarta. Sąd Apelacyjny w Krakowie w wyroku z dnia 8 lipca 2015 r. I ACa 562/15 wskazał, iż: „Przez ugodę można zachować istniejący między stronami stosunek prawny, usuwając niepewność co do jego istnienia, uchylając istniejący lub mogący powstać spór oraz zapewniając wykonanie roszczeń z tego stosunku wynikających. Sam stosunek prawny objęty ugodą pozostaje co do istoty tym samym stosunkiem, jakkolwiek modyfikacji może ulec jego treść”. Wynika stąd, że skutkiem ugody jest pozbawienie stron stanu niepewności co do łączącego je stosunku prawnego. W przypadku podpisania ugody z firmą windykacyjną roszczenie o zapłatę staje się bezsporne.

    Ponadto, ugodą strony rozwiewają wszelkie wątpliwości co do roszczeń wynikających z łączącego je stosunku, sposobu ich wykonania lub ich zakresu, co podkreślił Sąd Apelacyjny w wyroku z dnia 5 grudnia 2017 r. I ACa 989/17. Jeśli podpiszemy ugodę opiewającą na konkretną sumę do zapłaty, nie będziemy mogli skorzystać z zarzutu nieudowodnienia wysokości i istnienia roszczenia. Stanie się tak nawet wtedy, gdy uprzednio byliśmy zobowiązani do zapłaty niższej kwoty.

    Wynika stąd, że podpisując ugodę z firmą windykacyjną musimy być ostrożni. Podpisując ugodę uznajemy swój dług we wskazanej w treści ugody wysokości.

    Podpisanie ugody – przerwanie biegu przedawnienia roszczenia

    Warto także pamiętać o innych skutkach ugody podpisanej z windykatorem. Ugoda stanowi uznanie roszczenia, które zgodnie z treścią przepisu art. 123 § 1 ust. 2 przerywa bieg przedawnienia roszczenia. Skutkiem jego przerwania jest rozpoczęcie biegu terminu przedawnienia od nowa. Sąd Apelacyjny w Lublinie w wyroku z dnia 23 maja 2017 r. podkreślił, iż uznanie roszczenia przerywające bieg przedawnienia roszczenia może być dokonane tylko w stosunku do nieprzedawnionego roszczenia. Wobec tego, jeśli podpisaliśmy ugodę, a nasze roszczenie jest już przedawnione, nie oznacza to, że uznaliśmy roszczenie!

    Podpisanie ugody – zrzeczenie się korzystania z zarzutu przedawnienia roszczenia

     Jednak z podpisania ugody po upłynięciu terminu przedawnienia roszczenia wynikają inne negatywne konsekwencje. Zgodnie z art. 117 § 2 k.c. po upływie terminu przedawnienia ten, przeciwko komu przysługuje roszczenie, może uchylić się od jego zaspokojenia, chyba że zrzeka się korzystania z zarzutu przedawnienia. Dokonanie tego przed upływem terminu przedawnienia jest nieważne.

    Podpisując ugodę, możemy także zrzec się korzystania w przyszłości z zarzutu przedawnienia roszczenia, którego dochodzi przeciwko nam windykator. Oznacza to, że nie będziemy mogli z tego zarzutu skorzystać nawet przed sądem i nawet, jeśli roszczenie bez cienia wątpliwości jest przedawnione.

    Tę kwestię poruszył Sąd Apelacyjny w Lublinie w wyroku z dnia 4 grudnia 2014 r. I ACa 248/14. Zgodnie z jego treścią:

    „Zrzeczenie się zarzutu przedawnienia jest jednostronnym oświadczeniem woli i może ono stanowić element składowy ugody. Nie wymaga żadnej szczególnej formy, aby było skuteczne. Może być dokonane w sposób wyraźny lub dorozumiany, poprzez każde zachowanie się dłużnika, które ujawnia jej wolę w sposób dostateczny. Jednakże przy ocenie zachowania się dłużnika należy zachować ostrożność mając na uwadze fakt, że w rachubę może wchodzić tylko uznanie długu, zarówno właściwe, jak i niewłaściwe. O ile uznanie właściwe dokonane po upływie okresu przedawnienia z reguły połączone jest ze zrzeczeniem się zarzutu przedawnienia, o tyle uznanie niewłaściwe uznawane jest jedynie za oświadczenie wiedzy, aczkolwiek zawarcie ugody, w której pozwany uznał przedawnione roszczenie, uznawane jest za zrzeczenie się zarzutu przedawnienia”.

    Można zauważyć, że podpisanie ugody – niezależnie, czy termin przedawnienia roszczenia upłynął, czy jeszcze biegnie – niesie za sobą negatywne konsekwencje. Jeśli nie jesteśmy pewni, czy proponowana treść ugody nie jest dla nas krzywdząca, lepiej powstrzymać się z podpisywaniem jakiegokolwiek dokumentu przedstawionego przez firmę windykacyjną.