pomoc zadłużonym

UOKiK wszczyna postępowanie przeciwko spółce Szybka Gotówka – kulisy sprawy

UOKiK wszczyna postępowanie przeciwko spółce Szybka Gotówka – kulisy sprawy

W sprawie naszego klienta Pana Bogdana (imię i niektóre dane zostały zmienione) UOKiK wszczął postępowanie wyjaśniające przeciwko spółce Szybka Gotówka. Na jego przykładzie pokażę Wam dziś schemat działania pożyczkodawcy i podmiotów z nim powiązanych.

Słone opłaty, to dopiero początek!

W marcu 2019 roku Pan Bogdan zawarł umowę za pośrednictwem strony szybkagotowka.pl. Pożyczył kwotę 4300 zł na 30 dni. Pożyczkodawca kazał sobie słono za to zapłacić (1180,20 zł prowizji oraz odsetki w wysokości 35,40 zł), ale na tym problemy Pana Bogdana dopiero się zaczęły.

19 kwietnia 2019 roku upłynął termin zapłaty, niestety do tego czasu Pan Bogdan nie dysponował kwotą pożyczki oraz kosztami, aby uregulować zobowiązanie. Pożyczkodawca zaproponował mu refinansowanie tej pożyczki przez inny podmiot. Między 20 kwietnia 2019 a 20 lutego 2020 „podpisano” jeszcze 11 takich umów. Ostatnie umowy refinansujące zostały zawarte bez udziału Pana Bogdana.

Ile kosztuje taka pożyczka?

W wyniku działania pożyczkodawcy (lub pożyczkodawców, ale o tym później) powstało zobowiązanie w wysokości 33 393,98 zł. Z tej kwoty klient spłacił 19 436,40 zł. Pozostała część została skredytowana.

Koszty pożyczki są oszałamiające. Po niecałym roku refinansowania należy zapłacić pożyczkodawcy 7,8 razy większą kwotę! W tym miejscu pojawia się pytanie jak taki podmiot utrzymał się na rynku? Nikt wcześniej tego nie zauważył?

Jakie luki w prawie wykorzystał portal szybkagotowka.pl?

Przede wszystkim przedmiotowe pożyczki udzielane były naprzemiennie przez te same podmioty, tj. Centrum Rozwiązań Kredytowych sp. z o.o., Gwarant24 sp. z o.o. oraz Szybka Gotówka sp. z o.o. Wszystkie te podmioty są ze sobą powiązane, co wynika wprost z wyciągów z Krajowego Rejestru Sądowego. Dodatkowo warto dodać, że klient cały czas kontaktował się poprzez ten sam adres e-mail i za pomocą kontaktu pozyskanego na początku z platformy szybkagotowka.pl. Takie działanie zmierza do obejścia przepisów prawa o maksymalnych pozaodsetkowych kosztach kredytu, w szczególności art. 36c ustawy o kredycie konsumenckim (u.k.k.) Na marginesie warto dodać, że wprost wskazał na to Rzecznik Finansowy w raporcie dotyczącym kredytu konsumenckiego (Raport Rzecznika Finansowego, Kredyty konsumenckie. Bieżące problemy, Warszawa, grudzień 2018).

W dalszej kolejności – umowy nie zostały podpisane

Problematyczne w umowach tego typu jest fakt, że nie są zawierane w tradycyjnej formie pisemnej. Najczęściej potwierdzenie zapisów takiej umowy następuje poprzez zlecenie przelewu weryfikacyjnego, który ma być potwierdzeniem „podpisania” umowy ramowej. Niestety generuje to klika problemów, które uwidoczniły się już wcześniej w naszej praktyce. Po pierwsze brak trwałego nośnika: w tego typu umowy pożyczkodawca może po ich zawarciu ingerować i dowolnie zmieniać ich treść (co zauważyliśmy już wcześniej). Po drugie w przypadku Pana Bogdana system samoczynnie wygenerował wniosek o refinansowanie pożyczki bez udziału klienta. Klient nie wyraził takiej zgody, a pożyczkodawca sam wygenerował wniosek i na jego podstawie udzielił refinansowania powiększając tym samym zadłużenie o kolejne opłaty.

Prócz powyższych nadużyć dodatkowo w umowach została błędnie wskazana Całkowita Kwota Pożyczki. Pozwala to na skorzystanie przez pożyczkobiorcę z sankcji kredytu darmowego (SKD).

UOKiK wszczyna postepowanie przeciwko Szybka Gotówka

Problem Pana Bogdana polegał na jego uczciwości. Nie wyobrażał on sobie sytuacji, w której nie ureguluje zobowiązania, co skrupulatnie wykorzystano refinansując (rolując) pożyczki poprzez teoretycznie innych pożyczkodawców. Po wpłaceniu ponad 19 000 zł i zdawkowych odpowiedziach na reklamację, Pan Bogdan postanowił działać, ponieważ nie zostawiono mu innego wyjścia. O sprawie został zawiadomiony Rzecznik Finansowy, Prezes UOKiK oraz Ministerstwo Sprawiedliwości.

UOKiK 07 maja 2020 poinformował, że wszczyna postępowanie dotyczące działalności spółki Szybka Gotówka (https://www.uokik.gov.pl/aktualnosci.php?news_id=16400). Odpowiedź, którą Pan Bogdan dostał z urzędu prezentujemy poniżej:

Niewolnik BIK-u

Ktoś może powiedzieć, że przecież Pan Bogdan maił inne  wyjście z sytuacji. Przecież mógł skonsolidować zobowiązanie lub posiłkować się tańszym produktem bankowym. Otóż nie. Jeżeli bierzemy tzw. chwilówkę to do momentu jej wymagalności banki traktują całą kwotę jako ratę. Mając obciążenie rzędu 5500 zł (później już znacznie więcej) pożyczkobiorca nie ma zdolności kredytowej. Pozostaje mu zatem albo dalsze rolowanie pożyczki albo jej jednorazowa spłata, co po dłuższym okresie staje się niemożliwe.

Co dalej w sprawie Szybkiej Gotówki?

Przygotowaliśmy reklamacje do wszystkich trzech podmiotów udzielających pożyczek klientowi, domagając się zwrotu wszystkich kwot wpłaconych na ich poczet a przewyższających rzeczywiście udostępnioną kwotę pożyczki. W naszej opinii umowy rzekomo zawarte z Panem Bogdanem są nieważne. Dodatkowo złożyliśmy reklamację do BIK (Biuro Informacji Kredytowej) domagając się wykreślenia zobowiązania widniejącego w historii naszego klienta. Jesteśmy również w kontakcie z UOKiK uzupełniając dokumentację. W przypadku braku reakcji ze strony pożyczkodawców wspólnie z Panem Bogdanem będziemy rozważać złożenie pozwu w sądzie.

Krajobraz po koronawirusie – Antykryzysowy poradnik dla przedsiębiorców (cz.1)

Krajobraz po koronawirusie – Antykryzysowy poradnik dla przedsiębiorców (cz.1)

Jak słychać ze świata: ponoć wszyscy nas chwalą. Rozpowszechnieniu się pandemii powiedzieliśmy stanowcze NIE. Wybraliśmy bowiem wariant „na ostro”, czyli pozamykać co się da i to w bardzo krótkim odstępie czasu od wykrycia pierwszego przypadku zarażenia koronowirusem.

Nie opiniuję działań podjętych przez nasz rząd, bowiem nie mam w tej dziedzinie kompetencji. Jednakowoż, jako przedsiębiorca z ponad 25-letnim doświadczeniem w prowadzeniu własnego biznesu, nie mogę nie widzieć skutków takiej formy ratowania zdrowia Polaków. Tym bardziej, że specjalizuję się w działaniach antykryzysowych, tj. kiedy dana osoba lub firma traci kompletnie płynność finansową. Powód wpadnięcia w niedostatek w tym wypadku jest mniej istotny.

Jeśli jesteś przedsiębiorcą i śmierć zajrzała Ci w oczy, pozwól sobie pomóc. Przedstawię Ci jak do problemu podejść, aby nie przegrać swojego życia,  co może być skutkiem ubocznym pandemii wirusa, lub też efektem działań podjętych przez nasz rząd.

Na początek, trzeba popracować nad swoją głową. Mocno.

Krok pierwszy: Wystudź emocje i nade wszystko nie panikuj!

Widzę, że już masz dosyć takich mądrych rad. Nie masz racji. Jedną z najważniejszych zasad, jakich nauczył mnie biznes, przedstawiam poniżej:

„Wszystko co robisz pod wpływem emocji, robisz źle

To co Ci się przydarzyło jest nazywane w biznesie jako „czarny łabędź”. To od tytułu bestselerowej książki Nassima Taleba. Co pewien czas ma miejsce zdarzenie, niemożliwe do przewidzenia, które może doprowadzić do ruiny prowadzoną przez Ciebie firmę. Zgodnie z teorią Taleba, z którą w  pełni się zgadzam, nie można prognozować przyszłości, tylko na podstawie zdarzeń z przeszłości. Bo może przyjść nieoczekiwanie właśnie „czarny łabędź” i to Cię właśnie spotkało.

Po prostu musisz tę sytuację zaakceptować. A nie rozpaczać nad losem Twojej firmy, który – jeśli na przykład robisz w turystyce – jest obecnie łatwy do przewidzenia. W takim przypadku obaj wiemy, że nie będzie dobrze, więc znieś ten oczywisty fakt po męsku.

Krok drugi: Zaprzestań identyfikowania się ze swoim biznesem. Myśl o sobie.

Pogrzeb Twojej firmy nie oznacza końca Twojego życia. Ale to musisz sam wypracować w swojej głowie. Wspaniale nastrój chwili opisuje piosenka, którą na pewno znasz:

„Choć majątek prysł, on nie stoczył się
Wytłumaczyć umiał sobie wtedy właśnie, że

Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy…”

Jeśli więc skutecznie przeszedłeś przez dwa pierwsze kroki, najwyższy czas na konstrukcję. Najpierw dokonaj pełnej, uczciwej analizy sytuacji, odpowiadając sobie na pytania: Co nas czeka po zakończeniu kwarantanny? I kiedy faktycznie to nastąpi?

Krok trzeci: przeprowadź gruntowną analizę sytuacji. Ale nie oszukuj sam siebie!

Zwróć uwagę na ostatnie zdanie powyżej.  Podczas analizy może będziesz próbował się pocieszać, że jak tylko zostanie odwołana kwarantanna, to wszystko wróci do normy, tj. do stanu poprzedniego. Nie wróci.  Błędna analiza sytuacji, zbyt optymistyczna, doprowadzi Cię do fałszywych wniosków. Więc teraz może będzie Ci lżej, ale potem – jeśli nie ziści się Twoja wersja – nie będziesz przygotowany na zderzenie z rzeczywistością. Przez to zaliczysz drugi, być może jeszcze bardziej potężny cios.

Ja taką analizę, na użytek własnych biznesów, przeprowadziłem w dniach 14-15 marca. Poniżej moje przemyślenia. Być może ze mną się nie zgodzisz w niektórych kwestiach, być może potem okaże się, że to Ty miałeś rację. Nie ma to znaczenia – każdy z nas robi plan na własny użytek.

Oto jakie ja sobie zadałem pytania, kiedy dowiedziałem się, że wkrótce prawie wszystko będzie pozamykane.

Pytanie nr 1. Kiedy zaczniemy znowu żyć normalnie? Czyli kiedy zostanie odwołana kwarantanna?

Oczywiście nikt takiej wiedzy dziś nie ma. Ja założyłem, że statystycznie będzie to dwa miesiące. Może trzy. I wtedy będzie można wyjść z domu, zawieźć dzieci do szkoły, pójść do kina, czy na biznesowy lunch, a przede wszystkim na siłownię (bo tego mnie najbardziej brakuje).

To założenie może się wydawać niektórym optymistyczne. Pewnie duża część Polaków sądzi, że w tak krótkim czasie niebezpieczeństwo nie minie. Może tak być.

Jednak, jeśli uznamy, że powinniśmy siedzieć w domu do skutku i może to trwać np. do końca roku, odpowiem: to już właściwie możemy wcale nie wychodzić. Powariujemy. Wszystko zniszczymy, całą naszą cywilizację. Z dwojga złego wolę złapać wirusa, niż skończyć jako wariat, szukający czegoś do jedzenia na śmietnikach. Zdrowie fizyczne jest bardzo ważne, ale nie zapominajmy też o stanie naszej psychiki.

Dlatego też, założyłem w miarę optymistyczną wersję, iż kwarantanna potrwa nie dłużej niż 2-3 miesiące.

Zdaję sobie też doskonale sprawę, iż nawet ta „optymistyczna wersja” spowoduje potężne straty u 90 proc. firm, z których około 20-30 proc. musi zbankrutować. Może zdarzyć się, niestety, także w Twoim biznesie. Dlatego przypominam raz jeszcze: w tak krytycznej sytuacji, nie identyfikuj się ze swoją firmą! Bo inaczej razem pójdziecie na dno.

Czas na kolejne pytanie.

Pytanie nr 2. Czy szykowana przez rząd tarcza antykryzysowa uratuje sytuację?

Sprawa oczywista: nie ma takiej możliwości. Naszej gospodarki nie pociągnie w górę znaczący wzrost produkcji i sprzedaży papieru toaletowego. Wszak przez wiele, wiele lat polska ekonomia funkcjonowała dzięki takim ludziom jak my, czyli głównie z efektów pracy przedsiębiorców z grupy małych i średnich firm. To my tworzymy stanowiska pracy, my wnosimy do budżetu kwoty danin, w tym różnego rodzaju podatki, składki na ZUS. Jeśli więc, przyjmiemy założenie, że uda uratować się przedsiębiorców  poprzez odwrócenie sytuacji (czyli prowadzący swój biznes idą do budżetowej kasy, żeby wyjąć coś dla siebie, a nie wpłacać tamże), jest to rozumowanie nader naiwne.

Moim zdaniem, z którym oczywiście nie musisz się godzić, pomoc takowa   będzie, ale z pewnością będzie to przysłowiowa kropla w morzu potrzeb. Wiele branż zostanie zmieciona z powierzchni ziemi (np. turystyka, po części transport) i sporo czasu upłynie, zanim się uda tę lukę odtworzyć.

Jaki z tego wniosek? Licz na siebie, a nie na systemową pomoc. Pięć lat temu, jak pewnie pamiętasz, obiecano ją frankowiczom, na przeszkodzie jednak stanęły szacowane koszty takiej pomocy. W tym przypadku, potrzebne środki na ratowanie przedsiębiorców są niemal niemożliwe do oszacowania.

Pytanie nr 3. Co zmieni się po zakończeniu kwarantanny? Jak to wpłynie na Twój biznes?

Wyobraź sobie np., że otrzymujemy informację, iż wszystko się otwiera od początku maja b.r. Czy nagle Polacy rzucą się do sklepów, restauracji i zaczną jeździć na wycieczki po świecie? Oczywiście – nie. Przez dość długi czas koronawirus pozostanie w naszych głowach. Nabierzemy nawyków ostrożności (często przesadnej), strach przed chorobą nie minie. Będziemy więc zupełnie innym rynkiem konsumentów, niż jeszcze w lutym b.r.

Zmieni się drastycznie rynek pracy. Część branż padnie, w większości spadnie zatrudnienie. Powstanie znaczące bezrobocie. W konsekwencji sprzedaż detaliczna (poza wydatkami koniecznymi na jedzenie i artykuły higieniczne) ogromnie zmaleje. I taka sytuacja utrzyma się na rynku, bardzo, bardzo długo.

W tym miejscu już potrzebna jest osobna analiza Twojej branży i firmy. Masz 100 pracowników? Jak oceniasz zapotrzebowanie na siłę roboczą po zakończeniu kwarantanny? Jaki będzie potencjalny zbyt na Twoje usługi, czy towary?

Na koniec będziesz musiał sobie odpowiedzieć – szczerze –  na najważniejsze pytanie:

Pytanie nr 4. Czy po zakończeniu kwarantanny Twój biznes będzie miał sens?

W wielu przypadkach, wyjdzie z tej analizy, że nie będzie miał sensu. Pewnie myślisz sobie, skoro tak – to po co mi ta wiedza? Po co mi takie „mądre” porady? Wsiadam do autobusu „koniec wyścigu” i  zamykam temat.

I tu właśnie jesteś w największym błędzie. Jednym z bardzo ważnych ostrzeżeń w życiu i biznesie jest:

„Nigdy nie jest tak źle, aby nie mogło być gorzej”

Oznacza to, że jeśli pogodzisz się ze swym losem przegranego, to nikt co nie pomoże. Każdy miesiąc, rok, będzie pogarszał Twoją sytuację, jeśli poddasz się po tym ciosie. Najgorszym działaniem wtedy jest brak działania. 

Dla mnie rasowy przedsiębiorca to taka rosyjska wańka – wstańka. Ile razy ją przewrócisz, zawsze się podnosi. Czasem z odłamaną częścią, czasem poobijana – ale zawsze wstaje. I dalej się uśmiecha.

Jeśli więc i Ty uważasz, że nie wszystko przepadło i chcesz się podnieść, jak opisana wańka – wstańka, zapoznaj się z drugą częścią mojego poradnika, który ukaże się już za tydzień. Znajdziesz w nim przede wszystkim rady, jakie działania polecam w takiej sytuacji oraz jakich błędów trzeba się wystrzegać.

Na koniec krótkie podsumowanie. Moje rady to nie teoria. To praktyka. To doświadczenie z ponad 25 lat prowadzonych przeze mnie biznesów (w kilku branżach), kiedy z okresu super koniunktury, wielkich żniw i dolce vita, napotykałem po jakimś czasie na swojej drodze czarnego łabędzia. I trzeba było zacząć od nowa. Co najmniej 5 razy notowałem ciężki upadek, ale zawsze udało mi się potem podnieść. Bo zawsze starałem się być taką wańką-wstańką.  A od kilku lat pomoc osobom nadmiernie zadłużonym, które straciły życia sens – stanowi w mojej działalności tzw. core biznes.

Jeśli choć trochę Cię przekonałem, że wiem co mówię, zapoznaj się z drugą częścią mojego poradnika.

Artykuł ukazał się z Tygodniku Wprost w dniu 23.03.2020. Publikujemy go za zgodą autora Pana Krysztofa Oppenheima

„Tarcza antykredytowa” cz.I – jak nie płacić kredytów walutowych?

Tarcza antykredytowa

Koronawirus jest wśród nas, co gorsza zagnieździł się w naszych głowach, głowach naszych klientów, kontrahentów i polityków. Nie ma chyba dziś osoby, która twierdziłaby, że obecna sytuacja nie wpłynie na jego firmę czy życie. Co dalej, jak żyć i jak spłacać swoje zobowiązania podczas Koronakryzysu?

Zamiast pytać jak spłacać, należy sobie właściwie zadać pytanie czy spłacać? Wszystko zależy od naszej obecnej sytuacji. Co więcej należy zakładać, że będzie ona się pogarszać i daltego już dziś przygotować się na najgorszy wariant. Poniżej znajdziesz  klika rad, przydatnych, jeżeli wpadłeś w problemy finansowe i masz kredyt w walucie obcej.

Kredyty walutowe – jeżeli jesteś (nie) szczęśliwym posiadaczem kredytu indeksowanego lub denominowanego w obcej walucie w pierwszej kolejności :

  1. Złóż wniosek o wakacje kredytowe –  To jak banki podchodzą do wakacji kredytowanych możesz znaleźć na stronie, Rzecznika Finansowego (https://rf.gov.pl/pdf/Zestawienie_Wakacje_kredytowe.pdf – tabela ma być aktualizowana na bieżąco)
  2. Złóż reklamację – poproś bank, aby ustosunkował się do faktu, że w Twojej umowie znajdują się klauzule abuzywne, do nieważności Twojej umowy lub do faktu, że Twoja umowa może być umową złotówkową. Poproś o ponowne rozliczenie dotychczasowych wpłat i zaksięgowanie nadpłat na spłatę następnych kolejnych rat. To ważne nie na spłate kapitału, tylko na spłatę kolejnych rat. Poinformuj bank, że zawieszasz spłatę rat do czasu ponownego przeliczenia kredytu.
  3. Rzecznik Finansowy – po otrzymaniu negatywnej odpowiedzi z banku na złożoną reklamację możesz sprawę przedstawić Rzecznikowi Finansowemu. Nie spodziewaj się szybkiej odpowiedzi i pozytywnego efektu, robisz to z innego powodu. Składając pismo do RzF przygotujesz sobie grunt pod przyszły proces sądowy. Opinie RzF będzie stanowiła istotną pomoc dla sądu do rozpoznania sprawy i wsparcie Twojego stanowiska
  4. Nie unikaj kontaktu – po zaprzestaniu spłaty odpowiadaj na każde pismo banku podtrzymując swoje pierwotne stanowisko z reklamacji
  5. Dwie drogi – w sprawach kredytów „walutowych” masz dwie drogi na walkę sądową:
    Obrona – Czekasz na pozew lub nakaz zapłaty i składasz odpowiedź na pozew lub sprzeciw. Opcja tańsza. W tym wypadku nie wnosisz opłaty od pozwu. Jeżeli bronisz się sam nie ma tu kosztów kancelarii. Jeśli jednak zdecydujesz się na obsługę kancelarii, przeważnie jej wynagrodzenie będzie dużo mniejsze niż w przypadku konstruowania pozwu. Bronić się w sądzie jest zawsze łatwiej niż atakować. Czy są mankamenty tego rozwiązania? Tak, jak każdego. Przede wszystkich zostawiasz piłkę po stronie banku. Nie zależy od Ciebie kiedy i w jakiej sytuacji pozwiesz bank, tylko czekasz biernie na pozew. Drugim mankamentem,  jest aspekt psychologiczny, wynikający z działań windykacyjnych z bankiem.
    Atak – pozywając bank zostawiasz karty w swoich rękach. To ty jesteś rozgrywającym. Dodatkowo możesz wnosić w sądzie o zawieszenie spłaty kredytu. Sąd może  wyrazić zgodę na zwieszenie, w przypadku banków zagrożonych do których należ m.in.: GetinNB Deutsche Bank, Raiffeinsen, BHP. Mankamentem tego rozwiązania mogą być niewątpliwie koszty kancelarii prowadzącej sprawę, które w zależności od sytuacji i regionu Polski mogą wahać się od 4000-20 000 zł. Dodatkowo do sądu trzeba nieść opłatę od pozwu. Dla konsumentów jest to maksymalnie 1000 zł, dla przedsiębiorców jest to już 5% wartości przedmiotu sporu.

Na koniec kilka faktów o kredytach walutowych o których możesz nie mieć pojęcia.

  • W sytuacji kredytu walutowego masz 75%-80% szans na wygraną w sądzie (statystyki SBB z końca 2019 roku)
  • Proces sądowy w sprawie kredytu walutowego może trwać od 2-4 lat w zależności od sądu. Tyle czasu możesz zyskać na ustabilizowanie sytuacji finansowej.
  • Niektóre banki są w grupie zagrożonej i jeżeli  już nadpłaciłeś kredyt, może okazać się, że nie otrzymasz zwrotu nadpłaconych kwot.
  • W przypadku wygrania procesu i unieważnienia umowy masz roszczenie do banku o zwrot wpłaconych kwot w walucie w jakiej spłacałeś kredyt
  • Jeżeli jesteś przedsiębiorcą również masz duże szanse na wygraną w sądzie. To, że niektóre kancelarie nie biorą takich spraw najczęściej jest spowodowane tym, że mając dużo spraw wybierają łatwiejsze konsumenckie spory. W przypadku przedsiębiorców szanse na wygranie procesu średnio spadają o 10-25% w zależności do umowy i banku.
  • Jeżeli brałeś kredyt na budowę domu i mieszkasz tam,  jednocześnie prowadząc pod tym adresem firmę to dalej będziesz traktowany jak konsument.
  • Pamiętaj, że możesz darować lub sprzedać nieruchomość, która jest obciążana hipoteką

Ten artykuł jest pierwszym z cyklu kilku artykułów, w których będę poruszał temat pozostałych zobowiązań:

  • Kredytów obrotowych
  • Chwilówek i pożyczek
  • Kredytów gotówkowych
  • Kredytów hipotecznych

Jeżeli będziecie chcieli, abym poruszył jeszcze jakiś temat proszę o informację w komentarzach poniżej