przedsiębiorcy

Krajobraz po koronawirusie – Antykryzysowy poradnik dla przedsiębiorców (cz.1)

Krajobraz po koronawirusie – Antykryzysowy poradnik dla przedsiębiorców (cz.1)

Jak słychać ze świata: ponoć wszyscy nas chwalą. Rozpowszechnieniu się pandemii powiedzieliśmy stanowcze NIE. Wybraliśmy bowiem wariant „na ostro”, czyli pozamykać co się da i to w bardzo krótkim odstępie czasu od wykrycia pierwszego przypadku zarażenia koronowirusem.

Nie opiniuję działań podjętych przez nasz rząd, bowiem nie mam w tej dziedzinie kompetencji. Jednakowoż, jako przedsiębiorca z ponad 25-letnim doświadczeniem w prowadzeniu własnego biznesu, nie mogę nie widzieć skutków takiej formy ratowania zdrowia Polaków. Tym bardziej, że specjalizuję się w działaniach antykryzysowych, tj. kiedy dana osoba lub firma traci kompletnie płynność finansową. Powód wpadnięcia w niedostatek w tym wypadku jest mniej istotny.

Jeśli jesteś przedsiębiorcą i śmierć zajrzała Ci w oczy, pozwól sobie pomóc. Przedstawię Ci jak do problemu podejść, aby nie przegrać swojego życia,  co może być skutkiem ubocznym pandemii wirusa, lub też efektem działań podjętych przez nasz rząd.

Na początek, trzeba popracować nad swoją głową. Mocno.

Krok pierwszy: Wystudź emocje i nade wszystko nie panikuj!

Widzę, że już masz dosyć takich mądrych rad. Nie masz racji. Jedną z najważniejszych zasad, jakich nauczył mnie biznes, przedstawiam poniżej:

„Wszystko co robisz pod wpływem emocji, robisz źle

To co Ci się przydarzyło jest nazywane w biznesie jako „czarny łabędź”. To od tytułu bestselerowej książki Nassima Taleba. Co pewien czas ma miejsce zdarzenie, niemożliwe do przewidzenia, które może doprowadzić do ruiny prowadzoną przez Ciebie firmę. Zgodnie z teorią Taleba, z którą w  pełni się zgadzam, nie można prognozować przyszłości, tylko na podstawie zdarzeń z przeszłości. Bo może przyjść nieoczekiwanie właśnie „czarny łabędź” i to Cię właśnie spotkało.

Po prostu musisz tę sytuację zaakceptować. A nie rozpaczać nad losem Twojej firmy, który – jeśli na przykład robisz w turystyce – jest obecnie łatwy do przewidzenia. W takim przypadku obaj wiemy, że nie będzie dobrze, więc znieś ten oczywisty fakt po męsku.

Krok drugi: Zaprzestań identyfikowania się ze swoim biznesem. Myśl o sobie.

Pogrzeb Twojej firmy nie oznacza końca Twojego życia. Ale to musisz sam wypracować w swojej głowie. Wspaniale nastrój chwili opisuje piosenka, którą na pewno znasz:

„Choć majątek prysł, on nie stoczył się
Wytłumaczyć umiał sobie wtedy właśnie, że

Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy…”

Jeśli więc skutecznie przeszedłeś przez dwa pierwsze kroki, najwyższy czas na konstrukcję. Najpierw dokonaj pełnej, uczciwej analizy sytuacji, odpowiadając sobie na pytania: Co nas czeka po zakończeniu kwarantanny? I kiedy faktycznie to nastąpi?

Krok trzeci: przeprowadź gruntowną analizę sytuacji. Ale nie oszukuj sam siebie!

Zwróć uwagę na ostatnie zdanie powyżej.  Podczas analizy może będziesz próbował się pocieszać, że jak tylko zostanie odwołana kwarantanna, to wszystko wróci do normy, tj. do stanu poprzedniego. Nie wróci.  Błędna analiza sytuacji, zbyt optymistyczna, doprowadzi Cię do fałszywych wniosków. Więc teraz może będzie Ci lżej, ale potem – jeśli nie ziści się Twoja wersja – nie będziesz przygotowany na zderzenie z rzeczywistością. Przez to zaliczysz drugi, być może jeszcze bardziej potężny cios.

Ja taką analizę, na użytek własnych biznesów, przeprowadziłem w dniach 14-15 marca. Poniżej moje przemyślenia. Być może ze mną się nie zgodzisz w niektórych kwestiach, być może potem okaże się, że to Ty miałeś rację. Nie ma to znaczenia – każdy z nas robi plan na własny użytek.

Oto jakie ja sobie zadałem pytania, kiedy dowiedziałem się, że wkrótce prawie wszystko będzie pozamykane.

Pytanie nr 1. Kiedy zaczniemy znowu żyć normalnie? Czyli kiedy zostanie odwołana kwarantanna?

Oczywiście nikt takiej wiedzy dziś nie ma. Ja założyłem, że statystycznie będzie to dwa miesiące. Może trzy. I wtedy będzie można wyjść z domu, zawieźć dzieci do szkoły, pójść do kina, czy na biznesowy lunch, a przede wszystkim na siłownię (bo tego mnie najbardziej brakuje).

To założenie może się wydawać niektórym optymistyczne. Pewnie duża część Polaków sądzi, że w tak krótkim czasie niebezpieczeństwo nie minie. Może tak być.

Jednak, jeśli uznamy, że powinniśmy siedzieć w domu do skutku i może to trwać np. do końca roku, odpowiem: to już właściwie możemy wcale nie wychodzić. Powariujemy. Wszystko zniszczymy, całą naszą cywilizację. Z dwojga złego wolę złapać wirusa, niż skończyć jako wariat, szukający czegoś do jedzenia na śmietnikach. Zdrowie fizyczne jest bardzo ważne, ale nie zapominajmy też o stanie naszej psychiki.

Dlatego też, założyłem w miarę optymistyczną wersję, iż kwarantanna potrwa nie dłużej niż 2-3 miesiące.

Zdaję sobie też doskonale sprawę, iż nawet ta „optymistyczna wersja” spowoduje potężne straty u 90 proc. firm, z których około 20-30 proc. musi zbankrutować. Może zdarzyć się, niestety, także w Twoim biznesie. Dlatego przypominam raz jeszcze: w tak krytycznej sytuacji, nie identyfikuj się ze swoją firmą! Bo inaczej razem pójdziecie na dno.

Czas na kolejne pytanie.

Pytanie nr 2. Czy szykowana przez rząd tarcza antykryzysowa uratuje sytuację?

Sprawa oczywista: nie ma takiej możliwości. Naszej gospodarki nie pociągnie w górę znaczący wzrost produkcji i sprzedaży papieru toaletowego. Wszak przez wiele, wiele lat polska ekonomia funkcjonowała dzięki takim ludziom jak my, czyli głównie z efektów pracy przedsiębiorców z grupy małych i średnich firm. To my tworzymy stanowiska pracy, my wnosimy do budżetu kwoty danin, w tym różnego rodzaju podatki, składki na ZUS. Jeśli więc, przyjmiemy założenie, że uda uratować się przedsiębiorców  poprzez odwrócenie sytuacji (czyli prowadzący swój biznes idą do budżetowej kasy, żeby wyjąć coś dla siebie, a nie wpłacać tamże), jest to rozumowanie nader naiwne.

Moim zdaniem, z którym oczywiście nie musisz się godzić, pomoc takowa   będzie, ale z pewnością będzie to przysłowiowa kropla w morzu potrzeb. Wiele branż zostanie zmieciona z powierzchni ziemi (np. turystyka, po części transport) i sporo czasu upłynie, zanim się uda tę lukę odtworzyć.

Jaki z tego wniosek? Licz na siebie, a nie na systemową pomoc. Pięć lat temu, jak pewnie pamiętasz, obiecano ją frankowiczom, na przeszkodzie jednak stanęły szacowane koszty takiej pomocy. W tym przypadku, potrzebne środki na ratowanie przedsiębiorców są niemal niemożliwe do oszacowania.

Pytanie nr 3. Co zmieni się po zakończeniu kwarantanny? Jak to wpłynie na Twój biznes?

Wyobraź sobie np., że otrzymujemy informację, iż wszystko się otwiera od początku maja b.r. Czy nagle Polacy rzucą się do sklepów, restauracji i zaczną jeździć na wycieczki po świecie? Oczywiście – nie. Przez dość długi czas koronawirus pozostanie w naszych głowach. Nabierzemy nawyków ostrożności (często przesadnej), strach przed chorobą nie minie. Będziemy więc zupełnie innym rynkiem konsumentów, niż jeszcze w lutym b.r.

Zmieni się drastycznie rynek pracy. Część branż padnie, w większości spadnie zatrudnienie. Powstanie znaczące bezrobocie. W konsekwencji sprzedaż detaliczna (poza wydatkami koniecznymi na jedzenie i artykuły higieniczne) ogromnie zmaleje. I taka sytuacja utrzyma się na rynku, bardzo, bardzo długo.

W tym miejscu już potrzebna jest osobna analiza Twojej branży i firmy. Masz 100 pracowników? Jak oceniasz zapotrzebowanie na siłę roboczą po zakończeniu kwarantanny? Jaki będzie potencjalny zbyt na Twoje usługi, czy towary?

Na koniec będziesz musiał sobie odpowiedzieć – szczerze –  na najważniejsze pytanie:

Pytanie nr 4. Czy po zakończeniu kwarantanny Twój biznes będzie miał sens?

W wielu przypadkach, wyjdzie z tej analizy, że nie będzie miał sensu. Pewnie myślisz sobie, skoro tak – to po co mi ta wiedza? Po co mi takie „mądre” porady? Wsiadam do autobusu „koniec wyścigu” i  zamykam temat.

I tu właśnie jesteś w największym błędzie. Jednym z bardzo ważnych ostrzeżeń w życiu i biznesie jest:

„Nigdy nie jest tak źle, aby nie mogło być gorzej”

Oznacza to, że jeśli pogodzisz się ze swym losem przegranego, to nikt co nie pomoże. Każdy miesiąc, rok, będzie pogarszał Twoją sytuację, jeśli poddasz się po tym ciosie. Najgorszym działaniem wtedy jest brak działania. 

Dla mnie rasowy przedsiębiorca to taka rosyjska wańka – wstańka. Ile razy ją przewrócisz, zawsze się podnosi. Czasem z odłamaną częścią, czasem poobijana – ale zawsze wstaje. I dalej się uśmiecha.

Jeśli więc i Ty uważasz, że nie wszystko przepadło i chcesz się podnieść, jak opisana wańka – wstańka, zapoznaj się z drugą częścią mojego poradnika, który ukaże się już za tydzień. Znajdziesz w nim przede wszystkim rady, jakie działania polecam w takiej sytuacji oraz jakich błędów trzeba się wystrzegać.

Na koniec krótkie podsumowanie. Moje rady to nie teoria. To praktyka. To doświadczenie z ponad 25 lat prowadzonych przeze mnie biznesów (w kilku branżach), kiedy z okresu super koniunktury, wielkich żniw i dolce vita, napotykałem po jakimś czasie na swojej drodze czarnego łabędzia. I trzeba było zacząć od nowa. Co najmniej 5 razy notowałem ciężki upadek, ale zawsze udało mi się potem podnieść. Bo zawsze starałem się być taką wańką-wstańką.  A od kilku lat pomoc osobom nadmiernie zadłużonym, które straciły życia sens – stanowi w mojej działalności tzw. core biznes.

Jeśli choć trochę Cię przekonałem, że wiem co mówię, zapoznaj się z drugą częścią mojego poradnika.

Artykuł ukazał się z Tygodniku Wprost w dniu 23.03.2020. Publikujemy go za zgodą autora Pana Krysztofa Oppenheima