Jeśli nadal zastanawiacie się po co właściwie funkcjonuje w obrocie prawnym instytucja przedawnienia, ta historia stanowi świetną odpowiedź.
Sprawa, jakich wiele, Pani Bernadeta, pożyczkobiorca, otrzymała właśnie nakaz zapłaty na rzecz Ultimo Niestandaryzowany Sekurytyzacyjny Fundusz Inwestycyjny Zamknięty w Warszawie. Co do zasady Pani Bernadeta zgadza się ze swoim obowiązkiem zapłaty ale jej podejrzenia wzbudziła kwota zadłużenia.
Zacznijmy od początku…
Mamy rok 2000. Pani Bernadeta podpisuje umowę pożyczki z Bankiem PEKAO SA. Limit pożyczki – 9 tys. zł. Termin spłaty – wrzesień 2001 r. Pani Bernadeta bije się w pierś i przyznaje, że faktycznie limit wykorzystała jednak, z powodu różnych okoliczności życiowych, nie była w stanie go spłacić. Nikt nigdy nie zgłaszał się do niej o zapłatę dłużnych kwot.
W roku 2016 dług kupił Ultimo NSFIZ.
Wreszcie, w roku 2017 r. Pani Bernadeta odbiera sądowy nakaz zapłaty na rzecz Ultimo astronomicznej kwoty … 203 818,16 zł!
Do pozwu dołączono umowę pożyczki, oraz kalkulację, z której wynikało, że znakomitą większość żądanej kwoty stanowią oczywiście odsetki za opóźnienie.
Złożono sprzeciw. Wobec oczywistego przedawnienia roszczenia powód natychmiastowo cofnął pozew, a sąd umorzył postępowanie.
To jest właśnie książkowy przykład zastosowania zarzutu przedawnienia. Owszem, dłużnik ma obowiązek zapłaty, jednak wierzyciel nie może swojego prawa nadużywać i milczeć latami w ten sposób maksymalizując roszczenie odsetkowe. Przedawnienie ma zapewnić pewność obrotu prawnego. Jeżeli wierzyciel nie zgłasza się po swoje roszczenie w okresie do 3 lat od jego wymagalności, musi liczyć się z możliwością podniesienia zarzutu przedawnienia.