sąd - strona 2

Nakaz zapłaty z Lublina

E-Sąd w Lublinie

Otrzymałeś nakaz zapłaty z sądu w Lublinie i zastanawiasz się czy ten dokument ma w ogóle jakąkolwiek moc prawną? Nie jest przez nikogo podpisany, a cała przesyłka składa się jedynie z kilku kartek wydruku komputerowego. Jednak ta dziwna przesyłka przyszła listem poleconym z Sądu Rejonowego. Co to właściwie oznacza i jakie działania teraz powinieneś podjąć?

Dobrze, że Twoją czujność wzbudził fakt, że jest to przesyłka sądowa. Niestety wielu naszych klientów zignorowało ten ważny list, bo zwiódł ich brak podpisów i niewielka zawartość koperty. Po prostu nakaz zapłaty i pozew wydały im się zbyt mało „poważne” aby mogły mieć skutki wyroku wydanego przez „tradycyjny”, czyli nie elektroniczny sąd. Nic bardziej błędnego.

Nakazy zapłaty elektronicznego sądu funkcjonującego przy Sądzie Rejonowym w Lublinie mają taką samą moc prawną, co orzeczenia wszystkich pozostałych sądów. Jeśli w ciągu dwóch tygodni od odebrania takiej przesyłki nie wniesiemy sprzeciwu, nakaz uprawomocni się, a wierzyciel będzie mógł skierować sprawę do komornika. Jeśli zatem nie zgadzasz się z twierdzeniami zawartymi w pozwie, albo uważasz, że od daty płatności Twojego długu minął już podejrzanie długi okres, a odsetki, np. przewyższą już sam dług – powinieneś rozważyć opcję sporządzenia sprzeciwu.

Co się wówczas stanie? Sąd elektroniczny w Lublinie skieruje sprawę do sądu Twojego miejsca zamieszkania. Wówczas powód (osoba, która dochodzi od Ciebie zapłaty) będzie miał obowiązek uzupełnić pozew, czyli przedstawić w sądzie wszystkie dokumenty, na które powoływał się w pozwie skierowanym wcześniej do sądu elektronicznego. Odpis takiego uzupełnionego pozwu z wszystkimi załącznikami zostanie Tobie doręczony. Wówczas znowu będziesz miał dwa tygodnie na reakcję. Sąd wyznaczy rozprawę i ostatecznie rozstrzygnie, która ze stron konfliktu jest w prawie.

Podsumowując – nie należy lekceważyć przesyłek z sądu elektronicznego. Jeśli nie odwołamy się od takiego nakazu zapłaty w ciągu dwóch tygodni, będzie to oznaczać, że nie mamy żadnych uwag do treści pozwu i zgadzamy się z faktem, że powinniśmy powodowi zapłacić sumę, której żąda.

Dlaczego sądy nie powinny wydawać nakazów

Sąd

Pisaliśmy już o tym czym są nakazy zapłaty. Powiedzieliśmy, że nakazy obok wyroków i postanowień stanowią formę, w której sądy ostatecznie orzekają o sprawach. Podstawową różnicą między nakazem i wyrokiem jest to, że przed wydaniem wyroku pozwany jest wzywany na rozprawę. Przed wydaniem nakazu pozwany z kolei nie ma pojęcia o toczącej się przeciwko niemu sprawie.

Dlaczego się tak dzieje? Teoretycznie – dla naszego dobra, bo celem jest usprawnienie funkcjonowania sądów i przyśpieszenie rozpoznawania spraw. Aby zrealizować ten postulat wprowadzono specjalny tryb rozpoznawania spraw oczywistych i nie budzących wątpliwości. To właśnie procedura nakazowa.

W praktyce wygląda to tak, że jeśli sąd otrzymuje pozew o zapłatę należności z faktury i powód dołączył do niego, np. umowę i dowód wydania towaru pozwanemu, to sąd uznaje, że roszczenie jest oczywiste i zamiast wyznaczać rozprawę – wydaje nakaz. Po otrzymaniu nakazu pozwany ma zawsze możliwość odwołania się i skierowania sprawy na tradycyjny tor. Odbędą się rozprawy, a na koniec sąd wyda wyrok. Jeśli natomiast pozwany po otrzymaniu nakazu nie odwoła się, oznacza to, że zgadza się z twierdzeniami powoda i nakaz staje się prawomocny. W ten sposób mamy sprawę zakończoną w miesiąc, dwa zamiast, np. w rok.

Zatem sądy wydają nakazy zapłaty, aby szybciej rozpoznawać sprawy. Ale, oczywiście mogą to robić TYLKO nie naruszając podstawowych praw pozwanego. Prawo do obrony zagwarantowane jest poprzez możliwość złożenia odwołania. To jednak za mało, aby taka przyśpieszona procedura rozpoznawania spraw była zgodna z Konstytucją. Dlatego kodeks postępowania cywilnego w art. 499 § 1 pkt 2 gwarantuje, że nakazy zapłaty w postępowaniu upominawczym mogą być wydawane wyłącznie w sprawach nie budzących wątpliwości. Z przykrością należy stwierdzić, że ten postulat jest często przez sądy bagatelizowany – szczególnie w sprawach masowo kierowanych przez firmy windykacyjne.

Sądy zarzucane są falą pozwów sformułowanych nierzetelnie. Regułą jest, że do pozwów nie dołącza się podstawowych dowodów na poparcie twierdzeń firmy windykacyjnej, jak umowa pożyczki/kredytu, dowód dokonania wypłaty środków na konto pozwanego itp. Zdarza się, że firma windykacyjna nie dołącza umowy cesji czyli w ogóle nie udowadnia, że dług kupiła i ma prawo kierować jakiekolwiek żądania do pozwanego. Często jedynym dokumentem potwierdzającym roszczenie jest prywatne oświadczenie firmy windykacyjnej, czyli tzw. wyciąg z ksiąg rachunkowych funduszu sekurytyzacyjnego. W takiej sytuacji roszczenie budzi poważne wątpliwości i nakaz zapłaty nie powinien być wydany.

Mimo wszystko regułą jest, że nakazy zapłaty w takich sytuacjach z sądu wychodzą. Pojawia się pytanie: dlaczego? Przecież równie dobrze Jan Kowalski mógłby napisać pozew przeciwko Janowi Nowakowi twierdząc, że ten ma zapłacić 100 000 zł, nie dołączając do swojego pozwu żadnych dokumentów. Oczywiście w takiej sytuacji sąd nie wydałby nakazu tylko tradycyjnie doręczył pozew i wyznaczył rozprawę, o której zawiadomiłby pozwanego. Dlaczego zatem gdy taki pozew kieruje Fundusz Sekurytyzacyjny sądy wydają nakazy? Na to nie pytanie nie ma żadnego racjonalnego wytłumaczenia.

Można by powiedzieć, że dalej wszystko jest w porządku, bo dysponujemy przecież 14-dniowym terminem do złożenia sprzeciwu/zarzutów. Jednak nie możemy tym argumentem usprawiedliwiać faktu, że nakazy wydawane są niezgodnie z prawem, bo w sprawach budzących poważne wątpliwości.

Podsumowując – dlaczego sądy wydają nakazy zapłaty? Ponieważ chcą działać szybciej. Niepokojące jest jednak to, że często czynią to kosztem pozwanych, łamiąc przepisy kodeksu postępowania cywilnego.

No dobrze, ale omyłki sądu w stosowaniu prawa są rzeczą normalną i po to mamy zasadę dwuinstancyjności, aby takie zaniedbania były korygowane przez sąd drugiej instancji. Problem jednak w tym, że z momentem, gdy upłynie 14-dniowy termin do złożenia sprzeciwu tracimy jakąkolwiek możliwość podważenia nakazu wydanego niezgodnie z przepisami prawa.

Dobrą wiadomością jest to, że coraz częściej sądy powstrzymują się od wydawania nakazów zapłaty w sytuacjach wątpliwych i kierują sprawy na rozprawę, zawiadamiając o tym pozwanego. Ciągle jest to jednak wyjątek, a powinno być regułą.

Sąd Najwyższy broni dłużników? Orzeczenie SN (sygn. akt III CZP 29/16)

SN Warszawa

Komornik umorzył Twoją sprawę z bankiem po czym o ten sam dług wystąpiła inna firma? Powinieneś to przeczytać!

9 czerwca 2016 r. Sąd Najwyższy wydał bardzo ważne orzeczenie (sygn. akt III CZP 29/16). Okazuje się, że przedawnieniu uległo o wiele więcej długów niż myśleliśmy dotychczas. Do przedawnienia dojdzie bardzo często także wtedy, gdy komornik prowadził egzekucję na rzecz banku, ale nie był w stanie ściągnąć od dłużnika odpowiednich kwot i umorzył egzekucję. Jeśli w takim wypadku dług odkupił podmiot niebędący bankiem (fundusz sekurytyzacyjny bądź firma windykacyjna), to nie może powołać się na przerwę biegu przedawnienia spowodowaną rozpoczęciem na rzecz banku postępowania komorniczego.

Co to oznacza w praktyce?

Wyjaśnijmy na przykładzie. Termin przedawnienia kredytu/pożyczki bankowej wynosi 3 lata. Bank najczęściej w tym terminie złożył w sądzie wniosek o nadanie klauzuli wykonalności bankowemu tytułowi egzekucyjnemu. Od terminu uprawomocnienia się postanowienia w tej kwestii liczymy 3 lata od nowa. W tym czasie bank musiał skierować sprawę do komornika i tak uczynił – nie doszło do przedawnienia. Komornik nie był w stanie ściągnąć długu i umorzył egzekucję. Od dnia uprawomocnienia się postanowienia komornika 3 lata zaczyna bieg na nowo. W tym czasie bank sprzedał swoje roszczenie funduszowi sekurytyzacyjny, który musi uzyskać w sądzie nakaz zapłaty.

I tu zaczyna się najciekawsza część. Fundusz mówi: „termin przedawnienia liczymy od umorzenia egzekucji komorniczej”, a SN na to: „nie, termin dla funduszu liczymy od dnia uprawomocnienia się postanowienia o nadaniu klauzuli wykonalności bankowemu tytułowi egzekucyjnemu”. Możemy sobie wyobrazić, że w bardzo wielu przypadkach od tego terminu do dnia złożenia przez fundusz pozwu o nakaz zapłaty minie 3 lata.

Czy Sąd Najwyższy stał się instytucją broniącą dłużników? Oczywiście, że nie. Takie orzeczenie jest wynikiem chłodnej interpretacji przepisów. W uproszczeniu logika Sądu Najwyższego jest taka: Tylko bank może prowadzić egzekucję na podstawie bankowego tytułu egzekucyjnego, któremu sąd nadał klauzulę wykonalności. Dlatego podmiot, który nie jest bankiem nie może powoływać się na przerwę biegu przedawnienia spowodowaną wszczęciem egzekucji na podstawie BTE. W takich przypadkach uznajemy, że postępowanie komornicze nie miało miejsca.

Jeśli coś podobnego wydarzyło się Tobie zapraszamy do opisania sprawy w formularzu kontaktowym albo mailowo na adres: [email protected]. Bezpłatnie poradzimy jak możesz bronić swoich praw.